Europejska historia reprezentacji cz. 5 – Szczęście w nieszczęściu, czyli Tytoń bohaterem! [WIDEO]

Aktualizacja: 25 maj 2016, 08:01
24 maj 2016, 17:55

Czekała na to cała Polska przez 5 lat i wreszcie się doczekała! Euro 2012 zawitało do naszego kraju, a na początek Biało-czerwoni podejmowali Grecję. Jak się potoczyło to spotkanie i co z niego zapamiętamy? Zapraszam!

Od 2007 roku, kiedy okazało się, że Polska zorganizuje wraz z Ukrainą Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, panowała euforia, niedowierzanie, ekscytacja i można tak w wymieniać w nieskończoność. Nie dało się tego opisać. Wielkie przygotowania rozpoczęły się na dobre. Nowe autostrady, lotniska, metra i przede wszystkim stadiony. Piękne obiekty, które do tej pory mrożą krew w żyłach niejednego kibica piłki nożnej. Mimo niewielkich opóźnień przy budowach, Euro rozpoczęło się bez żadnych niedociągnięć i kontrowersji, a Michael Platini był zadowolony z wykonanej pracy.

Paradoksalnie Polska wylosowała najłatwiejszą grupę. Nie mieliśmy żadnej wielkiej potęgi, jak np. Holandia, Hiszpania, czy Niemcy, a najgroźniejsi wydawali się Rosjanie. Szczęście jak widać nam dopisało, a Franciszek Smuda bardzo wierzył, że ten długi okres prób i przygotowań zadziałał pozytywnie. My również, nie ma co się oszukiwać.

Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Co nie włączysz w telewizji – Euro 2012. Bardzo przyjemne uczucie, gdy wiesz, że wreszcie nie zaśniesz przy nudnym tasiemcu, czy filmie, tylko udzielały się prawdziwe emocje. No i o to chodziło. Ludzie schodzili się w okolice stadionu już w godzinach porannych, a w całej Polsce czuć było tę magiczną atmosferę, nadzieję, oczekiwania i balonik napompowany do granic możliwości. Trzeba było jednak patrzeć co się dzieje na boisku, a tam od początku było co oglądać.

Stadion pełny, atmosfera nieziemska no i pora zaczynać. Polska od pierwszych minut była niesiona przez 56 828 ludzi na trybunach. Tempo całkiem dobre, a pierwsza szansa już w 4. minucie. Strzał Rafała Murawskiego z trudem wybronił Konstandinos Chalkias. 10 minut później kolejna świetna akcja prawym skrzydłem i dośrodkowanie do Roberta Lewandowskiego. Gdyby „Lewy” przed meczem nie poszedł do fryzjera, to pewnie mielibyśmy 1:0. Świetnie rozmontowana grecka obrona zupełnie sobie nie radziła.
To, co nie udało się kilka minut wcześniej udało się teraz. 17. minuta i cała Polska szaleje! Jakub Błaszczykowski z prawej flanki centruje na głowę Roberta, a ten spokojnie kieruje piłkę do bramki. Aż łzy szczęścia mi poleciały, a to często się nie zdarza. :’)

To była tylko garstka kibiców, która przeżywała ten mecz w szczególnej atmosferze. Zobaczmy, co działo się w strefach kibica w Warszawie i Gdańsku. No po prostu ogień. Ciary jak nigdy!

https://www.youtube.com/watch?v=BrBQvJ-anB8

Kolejne fragmenty były już bardziej spokojne, choć szans na kolejne bramki nie brakowało. Kiedy już wszyscy przygotowywali się na długo wyczekiwane wyjście do toalety, czy uzupełnienie asortymentu meczowego, stała się kolejna korzystna dla nas sytuacja. Rafał Murawski dostał podanie z lewej strony i próbował przebić się przez Papastathopoulosa, który ostatecznie go sfaulował i ujrzał już drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. No teraz to już byliśmy w siódmym niebie. Wydawało się, że nic nam nie odbierze premierowych trzech punktów.

Po przerwie Polska była zupełnie inna. Pasywna, bierna w obronie i w ataku. Nie było takiego zdecydowania, jak w pierwszej połowie. Po prostu metamorfoza nie do wyobrażenia. Koncertowy początek spotkania, a potem już jakby gdzieś brakowało tego pomysłu i siły fizycznej. W 48. minucie Lewandowski oddał co prawda strzał, ale nic z tego nie wynikło. Kilka minut później to Grecy przeprowadzili jedną z pierwszych groźnych akcji. Torossidis popędził prawą stroną boiska, Marcin Wasilewski nie zrozumiał się z Wojciechem Szczęsnym, który wyszedł z bramki i w konsekwencji straciliśmy gola. Jego autorem został wprowadzony po przerwie – Dimitris Salpingidis. 

Zimny prysznic dla podopiecznych Franciszka Smudy to mało powiedziane. Karygodne jest, aby tak oddać inicjatywę przy grze 11 a 10, a zwłaszcza, kiedy z każdej strony pomagają ci ściany. W 57. minucie jeszcze Ludovic Obraniak pokusił się o strzał z rzutu wolnego, ale minimalnie chybił, a 10 minut później nasza sytuacja była, że tak powiem – dramatyczna.

Polscy obrońcy znowu zaspali i zostawili niepilnowanego Salpingidisa, który krzywdził nas w tym meczu, jak tylko mógł. Wojciech Szczęsny zachował się niefrasobliwie ratując sytuację faulem, co poskutkowało wyrównaniem sił na placu gry i „jedenastką” dla gości. Na ratunek popędził Przemysław Tytoń. Zupełnie nierozgrzany, nieprzygotowany musiał wejść i unieść ten ciężar. Mi serce skakało do gardła, nie mogłem już wytrzymać tego napięcia, aż w końcu…

https://www.youtube.com/watch?v=dVKJzvWK_Fc

„Jest kurwa!” ~ Wojciech Szczęsny 2012 r.
Doświadczony Jorgos Karagounis nie wytrzymał presji, a ja za to z radości wybiłem żarówkę pięścią z żyrandola. Nic, że bandaż, kibicujemy dalej :). Ileż nam krwi i nerwów napsuł wtedy ten Salpingidis, to ja nie mogę tego przeżyć. Było już 2:1, ale na nasze szczęście liniowy nie dał się zaskoczyć i odgwizdał spalonego. Kolejne ataki pokazywały, że oba zespołu oddychają już rękawami i nic tu więcej się nie wydarzy. Tak też się stało. Niedosyt? Oczywiście, i to wielki, ale taki jest futbol.

Statystyki meczu Polska – Grecja

Polska Grecja
1 Gole 1
53 Posiadanie piłki (%) 47
13 Strzały 7
4 Strzały celne 2
9 Strzały niecelne 5
1 Strzały zablokowane 0
0 Strzały w mur 0
4 Rzuty rożne 3
0 Spalone 3
0 Żółte kartki 4
1 Czerwone kartki 1
22 Popełnione faule 16
14 Faulowany 20

 

Co się stało? Dlaczego tak się ten mecz potoczył? Można to rozwiązać na kilka sposobów. Sposób pierwszy:

  • Już z rana UEFA podjęła decyzję, że mecz otwarcia będzie rozgrywany przy ZAMKNIĘTYM dachu Stadionu Narodowego! Powodem tego miały być obawy o możliwe opady deszczu. Po meczu działanie europejskiej federacji skomentował kapitan naszej reprezentacji – Jakub Błaszczykowski:
    Powietrze było niezwykle ciężkie. Było duszno”.
    Trudno było nie zauważyć, że każda przerwa w grze była wykorzystywana do uzupełnienia płynów. Przyczyniło się to także do kondycji fizycznej zawodników.

  • – Jak tam panie trenerze?
    – Bez zmian!
    Tak można skomentować postępowanie pana Franciszka Smudy, który z niewiadomych przyczyn bał się wystawić na boisko świeżych piłkarzy. Jedyna roszada, ta wymuszona na linii Rybus – Tytoń to jakieś nieporozumienie. Nieoficjalnie mówi się o tym, że rezerwowi mieli być oszczędzani na mecz z Rosją, który był zaplanowany na 12 czerwca. Wiadomo, że podstawowi piłkarze nie zdążą się zregenerować w 4 dni. Śmiech.

O 20:45 natomiast rozegrany został drugi mecz w naszej grupie, a mianowicie Rosja – Czechy. Nasi północno-wschodni sąsiedzi nie dali szans Czechom i wygrali 4:1. Padały piękne bramki i było wiele emocji, choć nieporównywalnych z tymi sprzed kilku godzin.

Grupa A

 Drużyna M Pkt
Rosja 1 3
Polska 1 1
Grecja 1 1
Czechy 1 0

 

Kolejny mecz, ku zdziwieniu, nie był meczem o wszystko, jak nas do tego Polacy przyzwyczaili. Zwycięstwo z Rosją dawałoby nam pierwsze miejsce w grupie przed ostatnią kolejką gier, a potem już tylko autostrada do ćwierćfinału i basta! Natomiast w przypadku porażki nadal mielibyśmy bardzo realne szanse na awans z grupy, ale musielibyśmy bacznie obserwować poczynania Czechów i Greków.

Polska – Rosja 12 czerwca – Stadion Narodowy w Warszawie

Kolejne części cyklu pojawią się już wkrótce, więc śledźcie uważnie Polski-Sport.pl.

 


 

 

 

 

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA