Everton wkrótce może zmienić właściciela. Według doniesień medialnych Farhad Moshiri poważnie bierze pod uwagę sprzedaż swoich akcji. Chętnych na przejęcie pakietu jest podobno mnóstwo, jednak największe zainteresowanie wykupieniem aktywów wyraża amerykański inwestor polskiego pochodzenia, Macieja Kaminski.
Everton ma trafić w ręce Macieja Kaminskiego
Everton prawdopodobnie zmieni właściciela w ciągu najbliższych tygodni. Obecny sternik angielskiego klubu, Farhad Moshiri, bierze pod uwagę możliwość sprzedaży swoich udziałów. Największe zainteresowanie pozyskaniem akcji Irańczyka wykazują: magnat John Thornton oraz amerykański biznesmen polskiego pochodzenia – Maciej Kaminski.
Debaty na temat ewentualnego przejęcia klubu z Liverpoolu rozpoczęły się, gdy ruszyła budowa nowego obiektu Bramley-Moore Dock Stadium. Moshiri wiedział, że będzie musiał sięgnąć głęboko do kieszeni, a nawet poszukać osób, które zainwestują w rzeczony projekt. Zwłaszcza, że “The Toffees” w związku z wojną na Ukrainie musiał opuścić rosyjski multimiliarder, Aliszer Usmanow. To on był jednym z głównych sponsorów Evertonu.
Dodatkowo pakietem kontrolnym organizacji z Merseyside interesuje się Peter Kenyon, dawniej związany z londyńską Chelsea. Natomiast Maciej Kaminski nie zamierza odpuszczać. Jak informuje “Financial Times”, amerykański przedsiębiorca polskiego pochodzenia, którego majątek szacuje się na około miliard dolarów, jest gotów wyłożyć 400 milionów funtów za pozyskanie aktywów.
Maciek Kaminski and his family remain in talks to buy Everton. Offer has remained on the table and talks have been ongoing since the end of June when the exclusivity expired. Not thought to be any other bidders at this stage. The Kaminskis now working on their own #efc
— Matt Law (@Matt_Law_DT) September 29, 2022
Potencjalny nowy właściciel Evertonu wyjechał z Polski w bardzo młodym wieku i studiował w Minnesocie. Kaminski swojego majątku dorobił się na inwestycjach w nieruchomości biurowe w Minneapolis, jak również świetnych ruchach na giełdzie.
Everton z karą od władz Premier League? Możliwe, ale w kolejnym sezonie