Arsenal pewnie pokonał drużynę Swansea w meczu wyjazdowym 3:0. Bramki dla popularnych “Kanonierów” strzelali Joel Campbell, Olivier Giroud oraz Laurent Koscielny. Całe spotkanie między słupkami Swansea stał natomiast Łukasz Fabiański.
Początek zmagań na Liberty Stadium nie należał do żadnej z drużyn. W pierwszych minutach zawodnicy mówiąc w żargonie piłkarskim “badali się”, a stojący między słupkami Łukasz Fabiański nie miał za wiele roboty.
Na boisku ciekawiej zrobiło się dopiero w 20. minucie. Kibiców zgromadzonych na stadionie Swansea do czerwoności rozgrzali Jonjo Shelvey oraz Bafétimbi Gomis. Anglik świetnym podaniem z własnej połowy wyprowadził Francuza na sytuację sam na sam z Petrem Čechem. Napastnik “Łabędzi” zmarnował jednak wspaniałą okazję na objęcie prowadzenia, Gomis próbował minąć byłego bramkarza Chelsea, ale doświadczenie Čecha wzięło górę nad umiejętnościami 30-letniego napastnika.
Kolejne minuty to zdecydowane prowadzenie gry przez zespół Garrego Monka. Mimo przewagi zawodnicy walijskiego klubu nie potrafili udokumentować swojej lepszej gry golem. Po kilku minutach dominacji Swansea, do głosu doszli piłkarze Arsenalu. Po podaniu Alexisa Sáncheza bliski szczęścia był Olivier Giroud, który ze środka pola karnego nieznacznie się pomylił.
W kolejnej części pierwszej połowy nie zobaczyliśmy już stuprocentowych okazji dla żadnej z ekip. Łukasz Fabiański w pierwszej odsłonie nie był zmuszany do większego wysiłku. Na słowa uznania po 45. minutach zdecydowanie zasługiwał Jefferson Montero, który wydawał się najjaśniejszą postacią meczu rozgrywanego na Liberty Stadium.
Druga odsłona spotkania zaczęła się wyśmienicie dla podopiecznych Wengera. Mimo, że przebieg spotkania w pierwszej połowie nie zapowiadał gola dla “Kanonierów”, to piłkarze ze stolicy Anglii objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bramkę dla “The Gunners” zdobył reprezentant Francji Olivier Giroud.
Kilka minut pózniej oko w oko z Čechem stanął Andre Ayew, ale znajdował się na pozycji spalonej. Swansea co kilka minut miało swoje okazje, ale za każdym razem brakowało przysłowiowej kropki nad “i”. W 68. minucie stało się to o czym nie chcieliby słyszeć wszyscy Polscy kibice. Po dośrodkowaniu jednego z piłkarzy Arsenalu błąd popełnił Łukasz Fabiański i Laurent Koscielny spokojnie skierował piłkę do pustej bramki “Łabędzi”. 6 minut później do siatki Swansea ponowanie trafił zawodnik Arsenalu, tym razem strzelcem okazał się Joel Campbell.
Pierwsza połowa spotkania w żadnym stopniu nie zapowiadała tak wyraźnego zwycięstwa podopiecznych Wengera. “Kanonierzy” w ostatnim czasie jednak konsekwentnie dobijają rywali w drugich odsłonach. Taki przebieg wydarzeń miał miejsce w ostatnich meczach rozgrywanych przez stołeczną ekipę, tak było chociażby w meczu z Bayernem oraz w ligowym spotkaniu z Watfordem.