Legia Warszawa po katastrofalnej grze zremisowała z półamatorskimi Mistrzami Irlandii, St. Patrick’s Athletic 1:1.
Legia od pierwszych minut gry starała się narzucić swoje tempo gry co dosyć skutecznie im wychodziło. Z pressingu na połowie rywali i długim okresie utrzymywania się przy piłce jednak nic nie wynikało. Po okresie przewagi Legii do głosu zaczęli dochodzić goście. Mądre rozgrywanie piłki, brak pośpiechu i skuteczne powstrzymywanie ofensywy Warszawskiej drużyny, wychodziło Świętym wręcz perfekcyjnie.
St. Patrick’s Athletic grał coraz pewniej, natomiast Legia coraz fatalniej. Liczne błędy w ustawieniu obrony, brak celnych podań i bieganie na pół gwizdka, do tego kontuzja Orlando Sa, który od początku starał się robić dużo szumu w obronie rywali sprawiło, że goście mieli pierwszy fantastyczny strzał na bramkę. Dusan Kuciak z pewnością po raz kolejny uratował Legię od blamażu.
Co nie udało się Irlandczykom za pierwszym ani za drugim razem, udało się za trzecim. bramkę na 1:0 strzelił niezawodny Christy Fagan, który strzelił w 20 meczach obecnego sezonu Irlandzkiej ekstraklasy 16 bramek. Co ciekawe, podobnie jak dzisiaj – wszystkie z pola karnego.
Bramka nie zmieniła nic w grze piłkarzy z Łazienkowskiej, natomiast półamatorzy zaczynali sobie coraz to lepiej poczynać. Fatalna gra Żyry i spółki sprawiła, że jeszcze przed przerwą, Stołeczna drużyna mogła przegrywać 0:2. Sytuacje uratował Astiz i tylko dzięki niemu mamy po co jeszcze jechać na rewanż do Irlandii.
Druga połowa to ponownie fatalna gra Legii. Helio Pinto biegał z piłką niczym zupełny amator, który został wrzucony do zespołu naszpikowanego gwiazdami i nie wiedział co ma zrobić. Kolejne błędy i odpuszczanie w defensywie mogło skończyć się fatalnie, ale znowu na posterunku stał Kuciak.
Berg zdecydował się na zmiany, zdjął Pinto w którego miejsce desygnował na plan gry Vrdoljaka, oraz Koseckiego, którego zastąpił Duda. Można powiedzieć, że pomimo podobnej gry tej dwójki co reszty zespołu, to właśnie oni wspólnie z Radovicem dali Legionistom nadzieje na wywalczenie awansu w przyszłym tygodniu.
W doliczonym już czasie gry Vrdoljak podał do Dudy, ten idealnie zagrał płaską piłkę do Radovica, a Serb jak już nas przyzwyczaił – przymierzył i trafił do siatki gości z ostrego kąta.
Niestety dzisiaj zobaczyliśmy, to czego tak bardzo nie chcieliśmy widzieć. Legia była kompletnie nieobecna. Wyraźnie brakowało oddechu i pomysłu na grę. Letnie transfery nic nie przyniosły, ponieważ żaden z nowych zawodników nie wystąpił w tym meczu (a transfery podobno robi się by wzmocnić pierwszą drużynę, nie ławkę rezerwowych czy II skład).
Oglądając spotkanie przypomniałem sobie ostatnie dwa mecze, gdzie sparing potraktowano ważniej niż mecz o puchar. Z początku byłem dobrej myśli i po cichu uważałem, że to dobra decyzja, jednak dzisiaj Legia zagrała właśnie sparing. Niestety sparingpartner grał eliminacje do Ligi Mistrzów i pokazał, że drużyna z budżetem poniżej 1mln euro może skutecznie pokrzyżować plany ekipy z budżetem około 25mln euro rocznie.
Jeżeli Legia marzy o awansie i uniknięciu katastrofy na skalę europejską, musi przemyśleć dzisiejszą grę i wprowadzić znaczące poprawki w swojej grze. Kilku zawodników pokazało, że nie są gotowi do gry o stawkę, a kiedy nie idzie połowie to nie idzie całej reszcie.
Rzeźniczak jako kapitan nie był w stanie podnieść drużyny, więcej zgrzytów i kłótni niż wspólnej gry i próby “rozstrzelania” przeciwnika. To wszystko pokazało jak niepoukładanym zespołem jest Legia. Takie mecze ciężko jest nawet nazwać wypadkiem przy pracy.
Legia, to kolejna drużyna po Narodowej, która skutecznie pokazuje Europie, że nie należy się ich bać.
Jeżeli Warszawiacy przejdą po męczarniach drużynę, która zajmuje 300 miejsce w rankingach UEFA to co będzie w 3 rundzie z rozstawionymi przeciwnikami. Chyba jedyne co nam zostaje, to wierzyć, że za tydzień zobaczymy już inną Legię i tak pozostanie do końca eliminacji Ligi Mistrzów.
Autor: Grzegorz Hetman