Niedzielny mecz Legii z Zagłębiem zakończył się wynikiem 2:3. Po kontuzji do gry wrócił Michał Pazdan, ale był to niestety fatalny występ obrońcy Wojskowych.
W pierwszej połowie spotkania Legia była kompletnie bezradna, już w 17. minucie wynik otworzył Jarosław Jach dając prowadzenie Zagłębiu. Kwadrans później rzut karny spowodował Michał Pazdan, który chciał zablokować strzał piłkarza gości i użył do tego ręki. Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny a jedenastkę pewnie wykorzystał pomocnik ekipy z Lubina. Na tym jednak pech reprezentacyjnego obrońcy nie skończył się. W drugiej połowie Legia odrobiła straty, jednak kolejne fatalne zachowanie Pazdana pogrążyło drużynę z Warszawy. W 71. minucie z prawej strony piłkę dograł Janus, Pazdan interweniował na tyle niefortunnie, że skierował piłkę wprost do własnej bramki. Po golu samobójczym Legia już się nie podniosła.
– Jestem zły na siebie. Po dłuższej przerwie, po jednym treningu wchodzę na boisko i jestem nieprzygotowany. Tylko i wyłącznie chciałem pomóc drużynie. Jednak albo jesteś zdrowy do grania, albo nie. Zawsze powtarzam, że bazuję na przygotowaniu fizycznym, a dzisiaj czułem się jak na obozie – tłumaczył po meczu Michał Pazdan.
Obrońca Legii nie grał od początku miesiąca z powodu kontuzji. Wszyscy bardzo liczyli na jego powrót. W wczorajszym meczu nie był to jednak Michał Pazdan jakiego znamy.