FC Midtjylland – pierwszy grupowy rywal Legii Warszawa w Lidze Europy, to klub wyjątkowo intrygujący. Niektórzy określają go mianem piłkarskiego laboratorium. Dlaczego?
Właścicielem tegorocznego mistrza Danii jest Matthew Benhama. Człowiek, który dorobił się wielkiej fortuny trafnie przewidując wyniki meczów piłkarskich. Jako, że dokonał tego dzięki kontrowersyjnym modelom matematycznych, to i liczy na to, że w futbolu również sprawią one pożądane efekty. W FC Midtjylland pracuje mnóstwo statystyków siedzących przed monitorami komputerów. Jest ich chyba nawet więcej niż samych piłkarzy. Do czego służą owe statystyki? Wyznaczają działaczom jakich mają dokonać kroków transferowych, podpowiadają trenerowi co ma powiedzieć swoim podopiecznym w przerwie meczu. Piłkarze również muszą główkować, bowiem po każdym meczu dostają USB z zadaniem domowym do wykonania.
Działacze klubu otwarcie mówią, że chcą uczynić go najbardziej innowacyjnym w całej Europie. W swoich szeregach mają specjalistę ds.kopania nieruchomej piłki (zresztą Polaka). Jego zadanie ogranicza się do szkolenia piłkarzy w kwestii techniki strzału. Efekt? Prawie połowę goli strzelonych w poprzednim sezonie przez FC Midtjylland zawdzięcza stałym fragmentom gry.
Duński klub w najwyższej klasie rozgrywkowej występuje dopiero od sezonu 2000/2001. W tym czasie zdołał dwa razy zdobyć wicemistrzostwo kraju (2006/2007 i 2007/2008). Piłkrze z Midtjylland trzykrotnie występowali w Pucharze UEFA, ale za każdym razem odpadali już na etapie eliminacji.
