[FELIETON]: Dlaczego kochamy Ekstraklasę?

Aktualizacja: 3 lut 2022, 11:25
9 lut 2018, 15:54

51 dni i koniec. Czas na powrót jedynej w swoim rodzaju Lotto Ekstraklasy. Chociaż poziom odbiega od najlepszych ligi świata, takich jak Premier League czy La Liga, to z pewnością fanów w Polsce elektryzuje ona nie mniej niż wyżej wymienione rozgrywki. Przed nami najważniejsze miesiące sezonu 2017/18, w trakcie których rozstrzygną się losy tytułu mistrza Polski oraz przedstawicieli w europejskich pucharach, tak więc cytując klasyka: ,,Zapinamy pasy i startujemy”.

Komu nie brakowało tych emocji zaczynających się już w piątek o 18:00? Tego klimatu stadionu w Niecieczy czy bramek po pięknych składnych akcjach okraszonych technicznymi sztuczkami? Tak, wiem brzmi prześmiewczo, ale choć nasza liga daje pożywkę hejterom wszelkiej maści do nabijania się z poziomu piłki w naszym kraju, to nie można przyznać tego, iż… i tak ją kochamy. Kochamy jej niedoskonałość, jej nieliczne zalety i praktycznie wszystkie liczne wady. Bo po prostu to jest nasza liga!

Kolejny tytuł mistrzowski pragnie zdobyć warszawska Legia. Transfery Eduardo, Domagoja Antolicia czy Mario Vesovicia mają podkreślić tylko apetyty stołecznego klubu. Dodatkowo obrońcy tytułu wciąż są w grze o inne krajowe trofeum – Puchar Polski. Pytanie, która pojawia się w kwestii mistrzostwa Polski już od kilku lat. Kto może zagrozić Legii? Tak jak pytanie jest identyczne od kilku lat, tak samo tyczy się to odpowiedzi. Lech Poznań. Nenad Bjelica pragnie po raz pierwszy w karierze trenerskiej zostać mistrzem kraju, ale jesień mocno zweryfikowała jego mocarstwowe plany. Praktycznie same nieudane transfery, szybkie pożegnanie z Ligą Europy oraz Pucharem Polski, a także wszechobecna krytyka. To wszystko obrazuje ostanie pół roku Chorwata przy Bułgarskiej. Klub wzmocnił się w ofensywie, bo sprzedaż Nickiego Bille Nielsena oraz Denisa Rakelsa i sprowadzenie w ich miejsce Ołeksandra Khoblenki oraz Elvira Kojlicia zwiastuje nowe możliwości w ofensywie i pokaźniejszy wachlarz umiejętności.

Najbardziej obolałe po zimowym okienku transferowym jest Zagłębie Lubin. Dwa filary zespołu, czyli Jarosław Jach oraz Jakub Świerczok odeszli z drużyny  ,,Miedziowych” przysparzając Mariuszowi Lewandowskiemu niemały ból głowy. Ligę opuścił też najdroższy piłkarz kupiony przez klub Lotto Ekstraklasy. Armando Sadiku zamienił Legię Warszawa na hiszpańskie Levante, nie zachwycając zupełnie w polskiej lidze i żegnając się z nią żałosną wypowiedzią porównującą go do Ferrari. Mógł jeszcze na dodatek paść nowy rekord sprzedaży zawodnika z Lotto Ekstraklasy, ale ostatecznie Robert Gumny pozostał na Bułgarskiej i nie zamienił ,,Kolejorza” na Borussię Moenchengladbach. A kwota transferu była naprawdę oszałamiająca. Nawet 8 milionów euro wraz z bonusami!

Czego możemy się spodziewać po wiosennych meczach Lotto Ekstraklasy? Wszystkiego! Ta liga jest naprawdę nieobliczalna i dlatego jest taka piękna. Wspomniałem już na początku tekstu o wszystkich jej nielicznych zaletach i licznych, choć cudownych wadach. Proszę państwa, niech ktoś mi wskaże drugą ligę na świecie, gdzie rywalizacja pomiędzy drużynami z różnych rejonów tabeli, z różnymi budżetami oraz różnymi celami na sezon przypomina grę w kamień papier i nożyce? Piję tutaj oczywiście do rywalizacji pomiędzy Górnikiem Zabrze, Wisłą Kraków oraz Cracovią i słynnego prześmiewczego obrazka z wynikami tych zespołów w meczach ze sobą. Nasza polska rzeczywistość potrafi zweryfikować każdego. No, bo jak inaczej twierdzić skoro taki Hildeberto, który ponoć miał papiery na grę w pierwszym składzie Benfici Lizbona, nagle w Polsce zapomina jak się kopie futbolówkę.

Za to wszystko uwielbiamy Lotto Ekstraklasę i właśnie chyba, dlatego cieszymy się, gdy ona wraca do przerwie, czy to letniej, czy zimowej czy nawet reprezentacyjnej.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA