W zaległym meczu I ligi Wigry Suwałki podejmowały na swoim stadionie Odrę Opole. Dosłownie rzutem na taśmę trzy punkty powędrowały do gości, którzy wygrali 3:2, po naprawdę niezłym meczu.
Niedokończone sprawy warto załatwiać do końca, co uczyniły dzisiaj dwa kluby grające w I lidze. Pierwotnie mecz ten miał się odbyć w listopadzie, ale został odwołany z powodu stanu murawy. Jak się okazało warto było tyle czekać.
Oba zespoły pewnie weszły w spotkanie. Szczególnie Odra, która już po kilkunastu minutach mogła prowadzić dwoma bramkami. Determinacja popłaca, wobec czego goście wyszli na prowadzenie w 30 minucie. Jakub Moder wykorzystał błąd defensywy rywali iż bliskiej odległości zdobył pierwszą bramkę tego wieczoru. Niestety potem tempo spotkania trochę zmalało i do przerwy więcej groźnych sytuacji nie uświadczyliśmy.
Ci którzy utknęli w kolejce po kiełbasę w przerwie mieli czego żałować. Już w 47. minucie Czyżycki był faulowany w polu karnym, a jedenastkę wykorzystał Krzysztof Janus. Odra potwierdziła starą maksymę mówiącą, że prowadzenie 2:0 to bardzo niebezpieczny wynik. Szczególnie jeśli marnuje się kilka sytuacji na „dobicie” rywala.
W 80. minucie dla odmiany Wigry dostały rzut karny, którego nie zmarnował Joel Huertas. Jak na solidny zespół przystało gospodarze poszli za ciosem i doprowadzili do remisu. W 87. minucie Bartosz Bida wykorzystał wyraźny błąd obrońcy Odry i mocnym strzałem przywrócił nadzieje na zdobycz punktową. Jak się okazało nadziej ta była złudna. W 92 minucie, dosłownie kilkadziesiąt sekund przed końcowym gwizdkiem, Rafał Niziołek wyskoczył do piłki dośrodkowanej z rzutu rożnego i umieścił ją w siatce.
Odra Opole wywozi więc komplet punktów, choć były blisko by te im się wyślizgnęły. Wigry także należy docenić, za walkę i powrót, choć taka przegrana pewnie boli ich tym bardziej. Odra awansowała na 11 miejsce, natomiast Wigry pozostają na 15 lokacie.