Marcin Kamiński, którego losy w Lechu Poznań są już podzielone, może mieć ogromny ból głowy podczas okienka transferowego. Można sobie postawić pytanie – fantazja, czy rozsądek?
24-letni obrońca już na pewno opuszcza Lecha Poznań, w którym to początkowo rozwinął się bardzo mocno, ale z każdą kolejną rundą jego forma niestety spadała w dół, bądź falowała. Jego największym zwolennikiem był trener Mariusz Rumak, pod którego skrzydłami Kamiński rozwinął się najbardziej i nawet zagrał w 4 spotkaniach pierwszej reprezentacji Polski.
Od kilkunastu spotkań widać było jego rozkojarzenie, a także to, że myślami jest już dawno za granicą. Podobno może przebierać w ofertach, a najciekawsze z nich to hiszpański klub – Sporting Gijon oraz niemiecki – Eintracht Brunszwik. Teoretycznie lepsze warunki rozwoju ma właśnie w lidze hiszpańskiej, gdyż granie przeciwko takim zawodnikom jak Messi, czy Ronaldo to ogromne przeżycie.
Pytanie tylko, czy Polak miałby szansę na to, aby w tym klubie grać regularnie, czyli nie tak jak Polacy, którzy wyjeżdżają do mocnych, zagranicznych klubów tylko po to, aby zaginąć w III ligowych rezerwach. W Niemczech zapewne nie byłoby większego problemu, ale nie oszukujmy się również, że liga niemiecka nie jest tak ciekawa jak rozgrywki w Hiszpanii, gdzie imponuje za równo tempo, a także technika.
Jedno jest pewne, że Kamiński to łakomy kąsek na polskim rynku transferowym, a jego wielkie ambicje mogą zaprowadzić go bardzo daleko, o ile dokona tylko mądrych i przemyślanych wyborów.