W trakcie meczu z Ruchem Chorzów poznański Lech żegnał się z mistrzowskim tytułem oraz z… Krzysztofem Kotorowskim. Ostatni mecz sezonu przebiegł po myśli gospodarzy, którzy pokonali Ruch 3:0.
Mecz Lecha z Ruchem rozpoczął się dosyć melancholijnie. Na początku fani Kolejorza pożegnali Krzysztofa Kotorowskiego – bramkarza, który w Poznaniu bronił od 12 lat.
Mimo pożegnania “Kotor” nie znalazł się dziś w pierwszym składzie Lecha. Pochmurny nastrój na trybunach trwał jednak jeszcze przez kilka pierwszych minut meczu. Na Kotle wywieszone zostały banery z napisami “Za 12 lat gry wśród piłkarzy miałkich, dziękujemy za charakter i serce do walki” (to do Kotorowskiego) i “Że nam się chciało oglądać to, co na boisku się działo” (to do reszty piłkarzy”. Z samej trybuny zaś na początku kibice wyskandowali kilka haseł mówiących o potrzebie zmian w klubie, a następnie zamilkli na 5 minut.
W tym czasie piłkarze jednak nie forsowali tempa. Inicjatywę na początku spotkania przejęli zawodnicy gospodarzy. Pierwsze strzały Dawida Kownackiego wywołały jednak więcej frustracji wśród kibiców Lecha niż zagrożenia pod bramką Ruchu. I rywale jednak nie potrafili przeprowadzić składnej akcji.
Dopiero w 26. minucie spotkania kolejny atak Kolejorza przyniósł zamierzony skutek. Futbolówka powędrowała wówczas w pole karne, gdzie bardzo dobrze ustawiony był Kamil Jóźwiak. Młody zawodnik Lecha nie wahał się, uderzył i tym samym zdobył bramkę otwierającą wynik spotkania.
Po zdobyciu bramki aż do końca pierwszej połowy na murawie mogliśmy oglądać minimalną dominację Lecha. Nie oznacza to jednak, że rywale nie zagrozili w ogóle bramce Jasmina Buricia. Co prawda goalkeeper z Bośni nie nagimnastykował się zbyt dużo, ale zanotowaliśmy kilka mocnych, aczkolwiek niecelnych, strzałów z dystansu oraz bardzo groźny strzał Marka Zieńczuka, przy którym Burić musiał interweniować.
Druga połowa rozpoczęła się tak, jak zakończyła się pierwsza – bardzo niemrawo. Na pierwszą poważną sytuację musieliśmy czekać sporo. Kiedy się już jednak pojawiła, w 62. minucie gry, była to okazja stuprocentowa.
Po błędzie obrony Ruchu Chorzów Dawid Kownacki i Marcin Kamiński wyszli sami wprost przed Wojciecha Skabę. Po wymianie podań i kompletnym zmyleniu goalkeepera, Kamiński mógł zrobić wszystko. Korzystając z tego… uderzył obok bramki, powodując że do podwyższenia wyniku nie doszło.
Kolejny groźny strzał – nieco ponad 10 minut później – również należał do Kamińskiego. Tym razem pomocnik Lecha Poznań uderzał głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Ponownie jednak po jego uderzeniu futbolówka minęła się z celem.
Głównym bohaterem trybun w końcówce spotkania był żegnający się z klubem Krzysztof Kotorowski, który w 77. minucie meczu pojawił się na boisku.
Wejście bramkarza dało pewien impuls drużynie, która ponownie ruszyła do ataku Już po 5 minutach akcja przeprowadzona po prawej stronie boiska zakończyła się wycofaniem na przedpole, tuż pod nogi Karola Linetty’ego. Reprezentant Polski uderzył mocno, po ziemi z pierwszej piłki, podwyższając prowadzenie.
Na tym jednak strzelanie piłkarzy Kolejorza się nie skończyło. Trzy minuty później błąd defensywy Ruchu wykorzystał Maciej Gajos. Pomocnik gospodarzy wyszedł sam na sam ze Skabą, minął go i umieścił futbolówkę w pustej bramce.
W ostatnich minutach do ataku rzucili się zawodnicy Ruchu, chcący zdobyć bramkę honorową. Ta sztuka im się jednak nie udała, a Lech ostatecznie wygrał z Ruchem 3:0.
Wynik ten potwierdził tylko, że to Lech zasługiwał na zdobycie 7. miejsca Ekstraklasy. Ruch natomiast uplasował się ostatecznie na 8. pozycji.
Lech Poznań – Ruch Chorzów 3:0 (1:0)
Kamil Jóźwiak (26′), Karol Linetty (82′), Maciej Gajos (85′)
Lech Poznań: Burić (77. Kotorowski) – Kadar, Kamiński, Arajuuri, Gumny – Pawłowski, Tetteh, Linetty, Jóźwiak – Kownacki
Ruch Chorzów: Skaba – Konczowski, Grodzicki, Cichocki, Zieńczuk – Surma, Hanzel – Lenartowski (77. Podgórski), Lipski (57. Bargiel), Moneta – Stępiński