Bardzo dobry mecz przyszło nam oglądać w Gdyni na otwarcie 23. kolejki Lotto Ekstraklasy. Miejscowa Arka pokonała 4:1 Koronę Kielce, wygrywając tym samym pierwszy mecz w tym roku.
Bardzo kiepsko wygląda w tym sezonie Arka Gdynia. Nie dość, że przegrali dwa dotychczasowe, ligowe mecze, to ich gra była daleka od ideału. Na przeciwnym biegunie znajdowała się kielecka Korona, która z przytupem ograła ostatnio płocką Wisłę, prezentując miłą dla oka piłkę. Natomiast na inaugurację przegrali 0:2 z Wisła Kraków, jednak mecz w ich wykonaniu był bardzo przyzwoity.
Pierwsze minuty meczu zdecydowanie należały do ekipy z Kielc, kiedy to w 9. minucie Jacek Kiełb uderzał zbyt lekko na bramkę Jałochy. Po chwili były Legionista fenomenalnie interweniował po główce Możdżenia. Arka odpowiedziała strzałem Hofbauera, który jednak wybronił bramkarz gości. Z upływem czasu przewagę optyczną przejmowali gospodarze dzisiejszego pojedynku. W 26. minucie spore nieporozumienie zaszło w szeregach obronnych Korony, jednak szybko zostało wyjaśnione przez Borjana. W 31. minucie powinno być 1:0, kiedy to arbiter podyktował rzut karny, po tym jak Grzelak nieprzepisowo przytrzymywał Szwocha, jednak Borjan wyczuł intencje strzelającego i obronił strzał da Silvy. Chwilę potem sam Szwoch przegrał pojedynek z bramkarzem Korony. “Duma Pomorza” dominowała i w 36. minucie dopięła swego, a bramkę po pięknym podaniu da Silvy zdobył Formella. Radość gospodarzy nie trwała jednak długo, bowiem już po pięciu minutach wyrównał Micański. Po bardzo dobrej pierwszej połowie mieliśmy w Gdyni remis.
Po przerwie tempo ani trochę nie siadło. Kilka minut po zmianie stron z linii pola karnego uderzał Szwoch, jednak jego strzał chybił celu. W 58. minucie piękne podanie Szwocha do da Silvy, a ten był ewidentnie faulowany i po raz drugi sędzia wskazał na “wapno”. Tym razem do “11” podszedł pomocnik Arki, który chwilę wcześniej mógł być asystentem i pewnie wykorzystał szansę na gola, wyprowadzając swój klub na prowadzenie. Po bramce Arkowcy cofnęli się i liczyli na kontrę. W 73. minucie soczysty strzał oddał Rafał Grzelak, jednak na posterunku był Jałocha. Na 10 minut przed końcem sprawdziło się powiedzenie “do trzech razy sztuka”. Najpierw uderzał da Silva, po sekundzie Łukasiewicz, lecz dopiero Rafał Siemiaszko skierował piłką do siatki, podwyższając prowadzenie gdynian. W doliczonym czasie gry rywali dobił jeszcze Hofbauer ustalając wynik na 4:1.
Arka: Jałocha – Marciniak, Stolc, Marcjanik, Socha – Formella, Hofbauer, Szwoch, Kakoko(70′ Łukasiewicz), Vinius(87′ Bożok) – Trytko(76′ Siemaszko)
Korona: Borjan – Grzelak, Kwiecień, Dejmek, Rymaniak – Palanca(83′ Pylypczuk), Kiełb, Aankour(82′ Górski), Możdżeń, Marković(70′ Cebula)- Micański
Arka Gdynia- Korona Kielce 4:1 (1:1)
36′ Formella, 60′ Szwoch(k), 79′ Siemiaszko, 90+2′ Hofbauer – 41′ Micański