Dziś byliśmy świadkami bardzo interesującego spotkania określonego jako hit Bundesligi. Bayern Monachium podejmował przed własną publicznością TSG 1899 Hoffenheim.
Spotkanie lidera z czwartym zespołem w ligowej tabeli zawsze zapowiada się obiecująco. Zawodnicy obu ekip stanęli na wysokości zadania i byliśmy światkami bardzo dobrego widowiska. Na boisku od pierwszej minuty zameldował się Robert Lewandowski, natomiast Eugen Polanski całe spotkanie spędził na ławce rezerwowych.
Spotkanie bardzo dobrze rozpoczęło się dla drużyny przyjezdnych, którzy w 16. minucie po fantastycznym strzale Kerema Demirbaya objęli prowadzenie. Manuel Neuer był w tej sytuacji bez szans, piłka wpadła w samo okienko bramki.
Piłkarze Hoffenheim zaprezentowali świetną organizację gry w defensywie. Bayern miał przewagę w posiadaniu piłki ale bardzo ciężko było im stworzyć sytuacje pod bramką gości. Odrobina szczęścia Bawarczyków, a raczej pech Stevena Zubera w 34. minucie sprawił, iż na tablicy widniał wynik 1:1. Obrońca gości próbując wybić wślizgiem dośrodkowanie adresowane do Roberta Lewandowskiego wpakował piłkę do własnej siatki.
W drugiej części gry coraz wyraźniejsza była przewaga gospodarzy, którzy mieli kilka dobrych okazji do zdobycia bramki. Za każdym razem brakowało elementu zaskoczenia, gdyż obrońcy gości byli tam gdzie być powinni. Najlepszą okazję do rozstrzygnięcia spotkania miał w 87. minucie Mats Hummels, po którego główce piłka zatrzymała się na słupku bramki gości.
Nie był to zbyt udany mecz Roberta, szczególnie przeciwko Hoffenheim przyzwyczaił on nas do strzelania bramek niemal w każdym meczu gdy stawał naprzeciw drużyny Wieśniaków.
Spotkanie zakończyło się remisem 1:1 co można na pewno uznać za małą niespodziankę.
