Kolejny sezon Ekstraklasy zapowiada się ciekawie. Idzie nowe w naszej rodzimej lidze. Po pierwsze: to już nie będzie Lotto lecz PKO Ekstraklasa. Po drugie: liczba spotkań w poniedziałki zostanie ograniczona do piętnastu w sezonie.
Coś o czym wiedzieliśmy już od dawna, zostało oficjalnie potwierdzone. Od przyszłego sezonu Ekstraklasa zmieni sponsora tytularnego. Trwają jeszcze ustalenia, co do dokładnej nazwy rozgrywek. PKO Ekstraklasa lub PKO Bank Polski Ekstraklasa czy też Bank Polski Ekstraklasa. To jedne z opcji. Reasumując PKO Bank Polski stanie się sponsorem tytularnym. Lotto jednak nie zniknie zupełnie z ligi. Sponsorzy zamienią się po prostu miejscami, a mówiąc prościej rolami. Od sezonu 2019/2020 to PKO Bank Polski będzie w nazwie (a nie na koszulkach, jak do tej pory), a znaczek Lotto będzie widniał na trykotach piłkarzy.
Zmiana zdecydowanie na dobre, patrząc na wpływy jakie płyną ze strony nowego sponsora. W sezonie 2019/20 liga zarobi na tej umowie 14 milionów złotych, w sezonie 2020/21 – 16 milionów. Już w obecnych rozgrywkach PKO Bank Polski za swój pakiet zapłacił 12 milionów. Przypomnijmy – w sezonie 2017/18 Ekstraklasa zarobiła z tytułu praw marketingowych 15 milionów złotych, w rozgrywkach 2018/19 będzie to dwa razy tyle. Jak łatwo policzyć – w sporej mierze dzięki prawom nabytym przez PKO.
To nie jedyne co zmieni się w Ekstraklasie od nowego sezonu. Kolejna zmiana dotyczy zdecydowanie bardziej kibiców. Jest równie dobra, a można nawet powiedzieć lepsza. Jak mawia klasyk: “liga będzie ciekawsza”. A to za sprawą braku meczów w poniedziałki! Na początek tylko w okresie “zimowym” – czyli w grudniu i lutym. Poza tym liczba spotkań rozgrywanych w pierwszy dzień tygodnia zmniejszy się do piętnastu w sezonie.
Umówmy się, że mecze w poniedziałki o godzinie 18:00 są dla kibiców po prostu strasznie niewygodne. Świadczy o tym frekwencja na stadionach, która w poniedziałek od zawsze była najmniejsza (szczególnie w okresie zimowym). Biorąc pod uwagę dzień tygodnia, godzinę, dokładając minusową temperaturę – równa się maksymalnie 4,500 ludzi na meczu. Wynik słaby, naprawdę bardzo słaby! Dlaczego zatem nie zlikwidować całkiem spotkań w poniedziałek? Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze. W tym przypadku o prawa telewizyjne. Większość kibiców, którzy w poniedziałek nie chodzą na stadiony, zasiadają przed telewizorami. Dla przykładu, spotkanie w ostatniej kolejce, pomiędzy Górnikiem Zabrze a Wisła Kraków oglądało prawie 260 tyś. ludzi. Być może z uwagi na fakt powrotu do ligi Jakuba Błaszczykowskiego. Co by nie było, wynik całkiem niezły. Wycofanie spotkań w poniedziałki mogło by zachwiać “słupkami” w stacjach telewizyjnych. Co za tym idzie, rezygnacja z rozgrywek w poniedziałki, może się okazać finalnie niemożliwa.
Jednak w grudniu i lutym trzeba sobie będzie z tym poradzić. Zmieni się format rozgrywek. Ekstraklasa zacznie nadawać w ustawieniu 2-3-3, czyli dwa mecze w piątek, po trzy w sobotę i niedzielę. Cały czas trwa dyskusja na temat godzin rozgrywania meczów. Piątek pozostałby bez zmian: mecze o 18:00 oraz 20:30. Weekendowe spotkania mogłyby natomiast ulec zmianie. W sobotę mecze miałby rozgrywać się o 15:00, 18:00 oraz 20:00. Natomiast w niedziele pierwszy mecz mógłby odbyć się już o 12:30, potem 15:00 i kolejka zakończona hitem o 17:00 lub 17:30. Tuż po tym magazyn podsumowujący całą, a nie niedokończoną, kolejkę.
Terminarz ma być jednak dopiero zatwierdzony, gdy szefowie NC+ i Telewizji Publicznej dojdą w tej sprawie do porozumienia. Te dwie stację będą pokazywać Ekstraklasę od przyszłego sezonu. Trwają wciąż rozmowy. Wiemy już natomiast jedno, że nowe rozdanie gwarantuje klubom pieniądze do podziału na poziomie 230 milionów złotych.