Istna kanonada w Gliwicach! Powoli koronujemy Wilczka!

Aktualizacja: 3 lut 2022, 13:34
20 maj 2015, 01:03

Piast Gliwice podejmował w tej kolejce zespół z Bełchatowa, który po kapitalnym początku sezonu zaczął się staczać! Od mniej więcej 22 kolejki była to już równia pochyła. W innej sytuacji byli gliwiczanie, którzy tylko w sobie znany sposób zaprzepaścili szansę na miejsce wśród 8 zespołów.  

Obie drużyny w rundzie finałowej nie odniosły jeszcze zwycięstwa i potencjalna porażka mogła jak w przypadku bełchatowian spuścić ich do 1 ligi, natomiast piastunkom poważnie skomplikować grę o utrzymanie. Nic dziwnego, że mecz ten przyniósł sporo emocji.

Tuż po gwizdku bełchatowianie przeprowadzili akcję prawą stroną faulowany był blisko rogu pola karnego Damian Zbozień, a Kamil Wacławczyk dograł piłkę na głowę Błażeja Telichowskiego. Obrońca GKS urwał się Hebertowi i strzelił głową futbolówkę, że ta zatrzepotała w siatce. Radość bełchatowian była jednak przedwczesna, gdyż jak pokazały powtórki, strzelec bramki w momencie podania słusznie był na pozycji spalonej. To co się działo później, przejdzie do historii T-Mobile Ekstraklasy! Piast usiadł pressingiem na rywalu i wkrótce faulowany był na 22 metrze Gerard Badia. Konstantin Vassiljev uderzył tak precyzyjnie, że mimo iż Trela dotknął piłkę, ta wpadła tuż przy słupku. Gol piękny na 1:0 podłamał bełchatowian i ci wkrótce popełnili kolejny błąd. Bartosz Szeliga był faulowany tym razem na 17, 18 metrze przed bramką. Estończyk jeszcze raz podszedł do piłki i ponownie tym razem posłał ją tuż przy drugim słupku nad murem. Były bramkarz Piasta tylko wzrokiem odprowadził futbolówkę. Zegar na Okrzei wybił odpowiednio 2 i 3 minutę spotkania. Ja szczerze mówiąc nie pamiętam, kiedy tak szybko w Ekstraklasie padły bramki z rzutów wolnych i to na dodatek wykonane przez jednego zawodnika. GKS odpowiedział błyskawicznie. Piech strzelił gola z rzutu karnego podyktowanego za faul Hanzela na Wacławczyku.(2:1) To nie był jeszcze koniec emocji. Wilczek otrzymał kapitalne podanie głową od Szeligi i uderzył prawą nogą. Trela w sobie tylko znany sposób sparował futbolówkę na poprzeczkę. Wynik 2:1 utrzymał się do przerwy.

Drugą połowę na Okrzei można nazwać sceną jednego aktora. To co zrobił lider strzelców obecnego sezonu było fenomenalne! GKS dążył od początku do wyrównania, a gospodarze ograniczyli się do groźnych kontr. Po jednej z nich Badia przechwycił piłkę, pociągnął 40 metrów i chciał zagrać do Vassiljeva. Estończyk minął się z piłką. W odpowiedzi groźnie zaatakowali bełchatowianie, jednak razili brakiem skuteczności. Po kolejnej takiej akcji w środku pola, piłkę przechwycił Vassiljev i natychmiast posłał ją między obrońców do Kamila Wilczka. Napastnik piastunek zachował się jak rasowy snajper i zwodem położył najpierw Telichowskiego potem Baranowskiego a na końcu Trelę. Strzelił spokojnie w sam środek bramki lekko podnosząc piłkę. Była to 61 minuta (3:1). Bełchatowianie kompletnie się załamali. Ich akcje przestały być składne i często tracili piłkę. Po jednej z takich akcji, Klepczyński świetnie na skrzydle uruchomił Wilczka, który nie dał się złapać w pułapkę ofsajdową. Napastnik popularnych „piastunek” zwodem prawą położył Telichowskiego a następnie swoją lepszą lewą nogą, umieścił ponownie piłkę w bramce. Działo się to w 71 minucie (4:1). Zegar wybił 80 gdy wprowadzony za Vassiljeva Sasha Zivec popędził lewą stroną i został sfaulowany w polu karnym. Kamil Wilczek minutę później precyzyjnym uderzeniem angielką zdobył swojego trzeciego gola w tym spotkaniu. Wynik 5:1 utrzymał się do 89 minuty. Wydawało się pogodzony z losem GKS wykorzystał gapiostwo obrońcy i wprowadzony po przerwie Wroński zdobył gola podcinając piłkę nad interweniującym Szmatułą. (5:2) To nie był koniec emocji, gdyż najlepsze miało dopiero nadejść. Na 25 metrze przed bramką bełchatowian Kamil Wilczek otrzymał precyzyjne podanie i piętką nabił Telichowskiego. Futbolówka podskoczyła nad napastnikiem Piasta a ten nie namyślając się – posłał z powietrza technicznego loba w samo okienko bramki Treli. W efekcie tego wyszedł chyba gol kolejki a może nawet i sezonu! To była a jakże 91 minuta! (6:2) Kiedy wydawało się, że takim wynikiem zakończy się znęcanie nad GKS-esem, ci zawiązali akcję po której Damian Zbozień posłał piłkę obok Szmatuły. Ta wpadła tuż przy słupku. (6:3) W ten sposób były piłkarz Piasta zmniejszył rozmiary porażki do 3 goli. Ostatecznie to momentami kapitalne spotkanie, zakończyło się zasłużonym zwycięstwem gospodarzy 6:3!

Po tym meczu bełchatowianie wciąż nie mogą wydostać się z ostatniego miejsca i są głównym kandydatem do spadku. Gospodarze tymczasem złapali drugi oddech i na 5 punktów oddalili się od strefy zagrożenia degradacją.

Piast Gliwice – GKS Bełchatów  6:3 (2:1)    

Vassiljev 2′ (w.)

Vassiljev 3′ (w.)

Piech   20′ (k.)

Wilczek 61′

Wilczek 71′

Wilczek 81′ (k.)

Wroński 89′

Wilczek  90+1′

Zbozień 90+3′

Piast Gliwice: Jakub Szmatuła – Adrian Klepczyński, Csaba Horvath, Hebert Silva Santos, Piotr Brożek – Bartosz Szeliga, Konstantin Vassiljev (77′ Sasa Zivec), Łukasz Hanzel, Tomasz Podgórski (56′ Carles Martinez) – Gerard Badia (81′ Kornel Osyra) – Kamil Wilczek.

GKS Bełchatów: Dariusz Trela – Damian Zbozień, Paweł Baranowski, Błażej Telichowski, Mateusz Szymorek – Michał Mak (69′ Łukasz Wroński), Patryk Rachwał, Grzegorz Baran (46′ Damian Szymański), Maciej Małkowski (74′ Paweł Komołow) – Kamil Wacławczyk –   Arkadiusz Piech.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA