IW ostatnim meczu w Lidze Mistrzów Legia Warszawa pokonała Sporting Lizbona 1:0 i awansowała do Ligi Europy. Jacek Magiera był bardzo zadowolony i pogratulował całej drużynie po zakończeniu spotkania. Trener podkreślił jednak, że z gry w Lidze Mistrzów wyciągnął sporo wniosków i całą drużynę czeka jeszcze mnóstwo pracy.
– Gratuluję drużynie, zagrała bardzo dobry mecz, to sukces całej polskiej piłki, naszej Ekstraklasy, że drużyna wychodzi z tak silnej grupy. Gramy dalej w Europie, wielkie pochwały i wielki dzień. Brawa dla chłopaków za zaangażowanie i determinację. Przed nami jednak mnóstwo pracy abyśmy godnie się zaprezentowali wiosną. I to będziemy robić- ciężko pracować – powiedział zaraz po meczu ze Sportingiem Jacek Magiera.
– Metoda małych kroków, nauczmy się robić małe rzeczy, a czasem przyjdą wielkie. Po pierwszym meczu w Lizbonie mówiłem, byśmy najpierw zdobyli bramkę, potem punkt, a na końcu wygrali. Udało się to zrealizować. Graliśmy odważnie, pewni siebie w rozegraniu piłki, ale dołożyliśmy do tego tez dobrą grę w defensywie. Każdy zasłużył na pochwały, nikogo nie da się za ten mecz wyróżnić. Każdy dał z siebie wszystko – pomocnicy, obrońcy, skrzydłowi, rezerwowi i ci co siedzieli na ławce rezerwowych, którzy postawą na treningach zwiększają rywalizację. Teraz chcemy wrócić do Ligi Mistrzów. Zagramy w Lidze Europy, ale chcemy jeszcze raz przeżyć przygodę w najbardziej elitarnych rozgrywkach – ocenił trener.
– Łatwiej zrealizować coś, w co się bardzo wierzy. Nie interesowało nas to, kiedy strzelimy gola. Nawet na kartce miałem napisane, że do przerwy 1:0 i tak było. Wierzyliśmy w to i nie ma w tym nic magicznego, zespół wierzył w sukces i ciężko na niego pracował – dodał.
– Był taki moment, gdy Sporting nas przycisnął, trener rywali wprowadził więcej ofensywnych graczy. Ale dla mnie to był sygnał, że będzie więcej miejsca do gry i do kontrataków. I tak było, mogliśmy spotkanie rozstrzygnąć wcześniej, ale brakowało precyzji. Oczywiście nie narzekamy, ale klarownych sytuacji mieliśmy kilka, więcej niż Sporting. To cieszy, że to nie tylko ta jedna bramkowa sytuacja – chwalił swój zespół szkoleniowiec i podkreślił że docenia jak wiele pracy kosztował ten mecz każdego zawodnika – Jesteśmy poobijani, ale to normalne. Guilherme opuścił boisko z powodu urazu, ale nie wiem jak poważne jest to kontuzja, nie rozmawiałem jeszcze z lekarzem. Moulin oberwał w twarz, ale nic poważnego mu się nie stało. Zobaczymy jak to będzie wyglądało, ale z pewnością jakieś roszady przed meczem z Piastem w Gliwicach będą konieczne. Piłkarze dziś z pewnością nie zasną, nie dlatego że pójdą w miasto, ale dlatego że tak wiele wysiłku kosztowało ich spotkanie.
Trener wyciągnął też sporo wniosków i przyznał, że całą drużynę czeka jeszcze sporo pracy – Po Lidze Mistrzów mamy sporo wniosków – szybkość gry, biegania do przodu i do tyłu, rozegranie, przyjęcie kierunkowe. Wszystko na 100 procent, a u nas często do przodu biegnie się na pełnej intensywności, a do tyło już tylko na 70 procent. To są takie niuanse. Chcemy taką intensywność przenieść do lig polskiej, to pomoże nam wszystkim. A ja bym chciał by puchary wiosną były wszędzie – w Gdańsku, Poznaniu czy Krakowie a nie tylko w Warszawie.