Jagiellonia pokonuje mistrza Polski i wskakuje do górnej “ósemki”!

Aktualizacja: 3 lut 2022, 12:53
28 lut 2016, 17:17

Jagiellonia Białystok wygrała z Lechem Poznań na Inea Stadionie 2:0 w meczu 24. kolejki Ekstraklasy. Dzięki tej wygranej podopieczni Michała Probierza awansowali do górnej ósemki tabeli. Dla drużyny z Wielkopolski to pierwsza domowa porażka od 12 września, kiedy to w spotkaniu 8. kolejki przegrali z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

Mistrz Polski dość średnio rozpoczął rundę wiosenną. Potrafił strzelić 5 bramek Termalice, jak i stracić aż 4 w meczu z jednym z najsłabszych zespołów w Ekstraklasie. Podopiecznym Jana Urbana potrzebne było zwycięstwo, żeby zbliżyć się do podium jeszcze przed podziałem punktów. Jednak i dla gości z Białegostoku wygrana była obowiązkiem. Gdyby udało się ten cel zrealizować zrównaliby się punktami z Lechem. W tym roku sromotnie przegrali z Legią i pokonali Śląsk. “Pszczółki” marzą o znalezieniu się w końcu w górnej ósemce, jednak o to wcale nie będzie tak łatwo z dwóch względów. Pierwszy to średnia forma zespołu, zaś drugi to konkurencja. Przedostatnia Wisła Kraków ma zaledwie sześć oczek straty do ósmego Górnika Łęczna, więc przy jakimś zrywie “Białej gwiazdy” nawet ona może się jeszcze znaleźć w grupie mistrzowskiej.

W Poznaniu drużyny te grały w Ekstraklasie ze sobą 13 razy. Aż 11 razy wygrywali gospodarze. W rundzie jesiennej,w Białymstoku, lepsza była Jagiellonia, która w 9. kolejce pokonała poznaniaków 1:0 po bramce Przemysława Frankowskiego.

Od pierwszych minut oglądaliśmy przy Bułgarskiej fantastyczne, otwarte spotkanie. Pierwszą groźną okazję, w 9. minucie, stworzyli sobie goście. Odbiór Łukasza Burligi i szybkie zagranie do Fedora Černycha. 25-letni Litwin nie wykorzystał jednak znakomitej sytuacji, jego strzał nogą obronił Jasmin Burić. Warto zaznaczyć, że zawodnik Jagiellonii znajdował się na spalonym, którego asystent sędziego się nie dopatrzył. Trzy minuty później z drugiej strony dobrą wrzutką popisał się Kebba Ceesay, jednak nie wykorzystał jej Dawid Kownacki, który strzałem głową przeniósł piłkę nad poprzeczką.

W 14. minucie kolejna akcja Lecha, jednak tą jego piłkarze powinni już wykorzystać. Bartłomiej Drągowski źle wybił futbolówkę, zamiast w bok, to przed siebie. Do niej dopadł Szymon Pawłowski, jednak goalkeeper “Jagi” szybko wybiegł z bramki, skrócił kąt i zrehabilitował się za złą interwencje sprzed kilku sekund. Po pierwszym wyrównanym kwadransie przeważać zaczęli goście. W 26. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do piłki doszedł Burliga, jednak jego strzał z linii bramkowej wybił Karol Linetty. Niestety dla “Kolejorza” niezbyt dobrze. Igors Tarasovs przepchnął Łukasza Trałkę i opadającą futbolówkę umieścił w siatce bośniackiego bramkarza gospodarzy.

Po trzech minutach odpowiedzieć spróbowali piłkarze Jana Urbana. Do strzału doszedł Linetty, jednak został zablokowany. Chwilę później dobrze w polu karnym Jagiellonii zerwał się Pałowski, który płasko podał w światło bramki Drągowskiego. Tam jednak Kownacki został przepchnięty, przez co nie doszedł do strzału. 35. minuta i kolejna doskonała akcja Lecha, który złapał wiatr w żagle. Pawłowski zwiódł rywala, przełożył piłkę na lewą nogę, jednak jego uderzenie spokojnie minęło bramkę gości.

W 36. minucie mieliśmy kopię sytuację sprzed ponad dwudziestu minut. Ceesay na głowę Kownackiego, a 19-latek obok bramki. W 39. minucie sędzia Mariusz Złotek odgwizdał rzut karny dla przyjezdnych, za rzekomy faul Linettego na Burlidze. Jednak w jaki sposób reprezentant Polski zawinił, nie wie chyba nawet sam sędzia ze Stalowej Woli. Do wapna podszedł Piotr Tomasik, który pewnie pokonał Buricia. Ta sytuacja jest chyba jedyną rysą na tle reszty fantastycznych akcji w tej części spotkania.

Od 46. minuty na boisku oglądać mogliśmy Kamila Jóźwiaka. Zawodnik, który urodził się w 1998 roku tym samym zadebiutował w Ekstraklasie. Druga część spotkania była niestety o kilka klas gorsza od pierwszej. Przez niemal całe 45 minut nie widzieliśmy żadnych groźnych strzałów, czy nawet akcji. W 89. minucie mogło być 3:0. Karol Świderski dobrze poradził sobie z Abdulem Azizem Tettehem. Wybiegał niemal sam na sam, uderzył na bramkę, jednak wprost w Buricia, który poradził sobie bez żadnych problemów.

Minutę później Darko Jevtić spróbował uderzenia zza pola karnego, jednak Drągowski nie dał się zaskoczyć. W 93. minucie strzału spróbował również Marcin Kamiński, jednak obrońca gospodarzy zrobił to niecelnie. Koniec meczu. Spotkanie to miało zupełnie dwie inne “twarze”. Świetna pierwsza połowa, niczym z jakiejś zachodniej ligi, a druga typowo polska, bez żadnych zrywów.

Po tej wygranej Jagiellonia awansowała na 6. miejsce w tabeli i ma na koncie 31 pkt. Lech z takim samym dorobkiem plasuje się dwie pozycje niżej. W następnej kolejce obie drużyny zagrają 2 marca o godzinie 20:30. Rywalem podopiecznych Michała Probierza w Białymstoku będzie Pogoń Szczecin, zaś drużyna z Wielkopolski na wyjeździe podejmie ostatni Górnik Zabrze.

Lech Poznań-Jagiellonia Białystok 0:2
Tarasovs 14′, Tomasik 40′(k)

Lech:Jasmin Burić-Kebba Ceesay (46′ Kamil Jóźwiak), Dariusz Dudka, Marcin Kamiński, Tamás Kádár-Sisi, Abdul Aziz Tetteh, Łukasz Trałka (73′ Darko Jevtić), Karol Linetty, Szymon Pawłowski-Dawid Kownacki (78′ Gergő Lovrencsics)

Jagiellonia:Bartłomiej Drągowski-Łukasz Burliga, Sebastian Madera, Igors Tarasovs, Piotr Tomasik-Przemysław Frankowski (79′ Alvarinho), Rafał Grzyb, Jacek Góralski, Konstantin Vassiljev (90′ Dawid Szymonowicz), Piotr Grzelczak (68′ Karol Świderski)-Fedor Černych

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA