Wiele ostatnio mówiło się o przedłużeniu kontraktu z włoskim Torino, a sam zawodnik nie zaprzecza, że do przedłużenia umowy dojdzie. W rozmowie z “Przeglądem Sportowym” Kamil Glik opowiedział o letnim okienku transferowym i pozostaniu w Torino.
Na samym początku stoper polskiej reprezentacji zdementował plotki włoskich mediów co do przedłużenia umowy: “Żadne rozmowy jeszcze się nie odbyły. Nie było czasu, ale teraz faktycznie może usiądziemy do stołu. Mam kontrakt ważny jeszcze przez dwa lata, ale w perspektywie przyszłorocznych mistrzostw Europy klub już teraz chce przedłużyć umowę. Woli się zabezpieczyć.”
Kamil nie wyklucza pozostania w Torino, jednak nie wyklucza też transferu: “Dopóki nie dostanę konkretnej oferty, nie ma co się zastanawiać. Zresztą nawet jeśli podpiszę nową umowę, nie oznacza to, że wypełnię kontrakt. W dzisiejszych czasach ma to małe znaczenie, bo jak jakiś klub ciebie chce, to zapłaci odpowiednią kwotę. W Turynie czuję się fantastycznie. Nigdzie mi się nie spieszy.”
Glik opowiedział też, dlaczego w letnim okienku pomimo zaawansowanych rozmów z wieloma dużymi klubami pozostał jednak w Torino: “Sprawy skomplikował transfer Matteo Darmiana do Manchesteru United. Torino jest w bardzo dobrej sytuacji finansowej. Prezes nie chciał rozbijać tego, co udało się wypracować i rozsprzedać pół drużyny. Oprócz mnie nie puścił Nikoli Maksimovicia, chociaż była za niego oferta z Napoli w wysokości 20 mln euro, a wcześniej obiecał mu transfer. Sprawy skomplikował transfer Matteo Darmiana do Manchesteru United. Torino jest w bardzo dobrej sytuacji finansowej. Prezes nie chciał rozbijać tego, co udało się wypracować i rozsprzedać pół drużyny. Oprócz mnie nie puścił Nikoli Maksimovicia, chociaż była za niego oferta z Napoli w wysokości 20 mln euro, a wcześniej obiecał mu transfer.”
Dalszą część wywiadu przeczytacie w Przeglądzie Sportowym
Źródło: przegladsportowy.com.pl