Kilka ciekawych okazji, przestrzelony karny, mecz walki w Chorzowie!

Aktualizacja: 3 lut 2022, 13:54
24 sie 2014, 19:53

W drugim niedzielnym meczu pomiędzy Ruchem Chorzów a Lechem Poznań padł wynik 0:0.

Chorzowianie przystępowali do tego meczu tylko z 4 punktami na koncie, ale w dobrych nastrojach po ostatnim wygranym meczu z Piastem Gliwice na wyjeździe. Lech natomiast po 5 kolejkach zdobył 8 punktów, dzięki czemu zajmował miejsce w środku tabeli.

Mecz zaczął się od mocnego uderzenia. Ruch mógł objąc prowadzenie już w 5 minucie po świetnej główce Grzegorza Kuświka. Fantastyczną jednak robinsonadą popisał się Krzysztof Kotorowski. W 7 minucie kolejna szansa dla Chorzowian. Z szesnastu metrów uderzał Starzyński, ale znów świetnie broni bramkarz Lecha. W 17 minucie znów Kuświk głową, ale ponownie górą bramkarz przyjezdnych. W 27 minucie pierwsza okazja Lechistów, ale za to jaka. Prawidłową bramkę strzela Ubiparip, ale sędzie uznał, że napastnik był na spalonym. Bramka nie zostaje uznana. W drugiej połowie tempo spadło.  Dopiero w 77 minucie w słupek bramki strzeżonej przez Kamińskiego trafił Szymon Pawłowski. W 88 minucie najlepsza okazja Poznaniaków do wygrania tego meczu. Stawarczyk sfaulował w polu karnym Ubiparipa, ale niestety Kamiński nie wykorzystał rzutu karnego. Do końca meczu nie wydarzyło się już nic wartego uwagi.

Składy:

Ruch Chorzów: Krzysztof Kamiński – Marcin Kuś, Piotr Stawarczyk, Marcin Malinowski, Daniel Dziwniel (46′ Roland Gigolaev) – Łukasz Surma, Bartłomiej Babiarz – Jakub Kowalski (67′ Sebastian Janik), Filip Starzyński, Marek Zieńczuk – Grzegorz Kuświk (64′ Michał Efir)

Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski – Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Maciej Wilusz, Luis Henriquez – Karol Linetty, Darko Jevtic (46′ Barry Douglas) – Gergo Lovrencics, Kasper Hamalainen, Szymon Pawłowski – Vojo Ubiparip

Żółte kartki:
Malinowski, Babiarz, Stawarczyk (Ruch) oraz Jevtic, Kędziora, Linetty (Lech)

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)

Autor: Kamil Kwiatkowski

Podobne teksty

Komentarze

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA