Czy porażki Lecha należy jeszcze traktować w kategorii niespodzianek? Tym razem lepsza okazała się Cracovia, która pokonała mistrza Polski 5:2
Spotkanie zaczęło się dla gospodarzy najlepiej jak mogło. Już w 1. minucie Kapustka pokonał Buricia! Tak szybkie prowadzenie nie zniechęciły gospodarzy do dalszych ataków. W 4 minucie było już 2:0! Gola strzelił Rakels. Kolejne mnuty nie były tak emocjonujące. Gra się wyrównała. W 23. minucie bliski szczęścia był Hamalailnen, ale piłka trafiła w słupek. Wydawało się, że Lech jest bliski strzelenia kontaktowej bramki a tymczasem Cracovia powiększyła prowadzenie. Gostomski sfaulował Rakelsa a karnego na gola zamienił Cetnarski.
W drugiej połowie Lech pokazał, że potrafi walczyć. W 56 minucie Hamalainen wykorzystał dośrodkowanie Pawłowskiego i mieliśmy 3:1. Taki stan rzeczy trwał tylko 7 minut. W 63 minucie Cracovia strzeliła czwartą bramkę. Cetnarski wypuścił w bój Jendriska a ten nie miał problemów z pokonaniem Gostomskiego. Trzeba jednak przyznać, że w tej sytuacji sędzia asystent powinien zasygnalizować pozycję spaloną. Chwilę później szczęścia spróbował Pawłowski, ale bez efektu bramkowego. Dziesięc minut później kibice zgromadzeni przy ulicy Kałuży zobaczyli kolejną bramkę swoich pupili. Gola strzelił Jakub Wójcicki, który pojawił się na boisku zmieniając Bartosza Kapustkę. Chwilę później było już jednak 5:2. Do siatki ponownie trafił Hamalainen. Wynik do końca meczu nie uległ już zmianie.
Cracovia – Lech Poznań 5:2