To już trzeci mecz 4. serii gier Ekstraklasy, w którym drużyny podzieliły się punktami po bezbramkowym remisie. Mimo kilku dogodnych sytuacji po obu stronach, Śląsk Wrocław zremisował u siebie z Lechią Gdańsk.
Po kwadransie gry gospodarze mieli pierwszą dogodną sytuację do wyjścia na prowadzenie. Uderzenie Roberta Picha obronił jednak Marko Marić. Już trzy minuty później WKS ponownie zagroził bramce wypożyczonego z Hoffenheim golkipera. Kontratak wyprowadził Kamil Biliński, lecz po przebiegnięciu połowy boiska opadł z sił i nie był w stanie skierować piłki do siatki w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Były wicekról strzelców litewskiej ekstraklasy kolejną okazję zmarnował w 31. minucie. Po raz kolejny dobrą interwencją popisał się Marić.
W 38. minucie odpowiedziała Lechia. Goście wyprowadzili kontratak, który strzałem prosto w Mariusza Pawełka zakończył Grzegorz Wojtkowiak. To gospodarze jednak mieli zdecydowanie więcej ciekawych akcji w pierwszej odsłonie. W samej jej końcówce Flavio Paixao strzelił głową obok słupka po dośrodkowaniu Dudu.
Po zmianie stron to Lechia rozegrała jako pierwsza groźną akcję. Uderzenie Piotra Wiśniewskiego zdołał obronić Pawełek. W 64. minucie Biliński zmarnował kolejną okazję. Znowu lepszy okazał się Marić, który wyrósł na bohatera przyjezdnych. Dziewięć minut później piłkę meczową na nodze miał Robert Pich, lecz z bliskiej odległości uderzył jedynie w słupek.
W doliczonym czasie gry Bruno Nazario mógł zapewnić Lechii pierwsze w tym sezonie trzy punkty, lecz uderzenie Brazylijczyka z rzutu wolnego sparował na korner Mariusz Pawełek, dokładając swoją cegiełkę do osiągnięcia bezbramkowego remisu.