Pojedynki Lecha Poznań z Legią Warszawa to chyba najbardziej elektryzująca rywalizacja między klubami w Polsce. Zapewne fani z Trójmiasta oraz Krakowa nie zgodzą się z tą opinią, ale to spotkania tych dwóch ekip przyciągają na trybuny oraz przed telewizory największą rzeszę fanów. 1 października 2017r. Lech i Legia zmierzą się ze sobą po raz 113. Presja na obu drużynach jest ogromna, gdyż zarówno “Kolejorz“ jak i stołeczny klub nie spełniają przedsezonowych oczekiwań postawionych przed nimi.
W lidze poznaniacy nie wygrali z Legią od blisko dwóch lat, a ostatnie starcie pomiędzy tymi drużynami przy ulicy Bułgarskiej zakończyło się traumatycznym przeżyciem dla kibiców ,,Kolejorza”. Ich były idol, dzisiaj zwany “zdrajcą”, gracz warszawskiej Legii Kasper Hamalainen w doliczonym czasie gry zapewnił wygraną ekipie ze stolicy. Cała stolica Wielkopolski pragnie zemsty w niedzielnym starciu gigantów ligi polskiej w 11. kolejce Lotto Ekstraklasy sezonu 2017/18.
Problemem dla Lecha może być brak obecności przy linii bocznej Nenada Bjelicy. Chorwat został zawieszony na dwa mecze w skutek starć słownych przy linii bocznej z członkiem sztabu szkoleniowego Śląska Wrocław. I choć 46-latek podkreśla, iż jego asystent Rene Poms wie dokładnie jak on myśli i wie, jak ma grać Lech, to z pewnością sytuacja nie byłaby ta sama jak w przypadku, gdy to Bjelica dawał wskazówki z linii bocznego piłkarzom z Poznania.
Z pewnością jutro na murawie w drużynie ,,Kolejorza” nie zobaczymy Vołodymira Kostevycha, który wciąż leczy uraz. Pod znakiem zapytania stoi występ Emila Dilavera. Do gry za to będzie zdolny Christian Gytkjaer. Zarówno Duńczyk jak i Austriak od poniedziałku trenowali indywidualnie i nie byli w pełni gotowy do gry. Sytuację Gytkjaera omówił krótko na przedmeczowej konferencji prasowej Nenad Bjelica:
,,Christian będzie do naszej dyspozycji. Jego sytuacja przed niedzielnym meczem wygląda dobrze. Trzy dni trenował indywidualnie, ale od piątku już jest z nami normalnie”
NENAD BJELICA
A co słychać po drugiej strony barykady? Romeo Jozak na konferencji przed meczem z Lechem zaznaczał, iż rozumie specyfikę meczów Lecha z Legią i nie jest to zwykły mecz o trzy punkty, lecz także jego skutki będą odczuwalne w psychice graczy i sztabów szkoleniowych obu zespołów.
,,Jestem świadomy wagi tego spotkania. Nie gramy tylko o trzy punkty, ale o naszą przewagę psychologiczną i przede wszystkim o prymat naszego klubu w całym kraju”.
ROMEO JOZAK
Na Chorwacie ciąży duża presja. Fani Legii wciąż nie mogą zrozumieć nagłego zwolnienia Jacka Magiery sprzed ponad 3 tygodni i przez to każdy błąd Jozaka będzie mu wytykany. A Legia przecież nie gra dobrze. ,,Wojskowi” legitymują się bilansem 5 zwycięstw, 1 remisu oraz aż 4 porażek. 16 oczek zgromadzonych w dziesięciu spotkaniach nie zadowala praktycznie żadnego człowieka związanego z warszawskim klubem. Tam ambicje są znacznie wyższe.
Sytuacja kadrowa Legii nie jest zła. Co prawda, wypadł z powodu kontuzji palca reprezentant Polski Artur Jędrzejczyk, lecz jego dyspozycja w ostatnim czasie pozostawiała wiele do życzenia. Do kadry wraca Brazylijczyk Guilherme, a być może i w niej zobaczymy także Krzysztofa Mączyńskiego. Kwestią sporną jest to czy w wyjściowej jedenastce podziwiać będziemy Jarosława Niezgodę czy Armando Sadiku.
Stadion przy ulicy Bułgarskiej jak zwykle będzie wypełniony po brzegi przy okazji starcia z warszawską Legią. Ostatni raz, kiedy to ,,Kolejorz” zwyciężył stołeczny zespół przy ulicy Bułgarskiej miał miejsce 10 lipca 2015r. w ramach rozgrywek Superpucharu Polski. Wówczas bramki dla zespołu jeszcze Macieja Skorży zdobywali Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński oraz Karol Linetty. Warto nadmienić, iż żadnego z nich nie ma już w zespole Lecha.
A Legia? Będzie chciała podtrzymać dobrą serię w meczach ligowych przeciwko poznaniakom. Warszawianie wygrali pięć ostatnich starć pomiędzy tymi drużynami. O kolejne będzie bardzo trudno. Według bukmacherów nieznacznym faworytem są podopieczni Nenada Bjelicy, ale tego, kto wygra dowiemy się dopiero w niedzielę mniej więcej o godzinie 19:00. Warto będzie zapiąć pasy przed pierwszym gwizdkiem sędziego Szymona Marciniaka, będzie się działo.