Dzięki skromnemu, ale jednak zwycięstwu Korony nad Ruchem 1-0 złocisto-krwiści mogą spokojnie myśleć o grupie mistrzowskiej. Nawet porażka przy Łazienkowskiej nie odbierze im szans na awans, a podział punktów lub wygrana w Warszawie znacznie ich do tego przybliży.
Trener Korony, Maciej Bartoszek uważa, że taka sytuacja jego drużyny w tabeli może zaważyć na wyniku spotkania. Jak sam mówi, zespół zagra spokojniej niż zawsze, a to może przynieść punkty.
– W końcu trzeba się kiedyś przełamać – powiedział Bartoszek. No właśnie, trener drużyny z Kielc pewnie mówił to swoim zawodnikom już kilka, o ile nie kilkanaście razy. Korona przegrała bowiem wszystkie mecze rozgrywane na wyjeździe, w których trenerem jej drużyny był Maciej Bartoszek. Najbliższy mecz ma być jednak wyjątkowy – Będę chciał, żeby piłkarze podeszli do tego meczu bardzo dobrze zmotywowani i żebyśmy nie przegrali tego spotkania już w szatni. Na pewno mecze z takim rywalem dodatkowo motywują zawodników i mam nadzieję, że teraz tak będzie.
Scyzory będą miały tym razem bardziej komfortową sytuację niż zawsze, w tej chwili mają tyle samo punktów co ósma Wisła Płock, z tym że ci grali już swoje spotkanie w tej kolejce, a Korona może zdobyć punkty w Warszawie. Korona może nawet przegrać, w ostatniej kolejce i tak zagra mecz o awans z walczącym o pierwszą ósemkę Bruk-Betem Termaliką – To jest kolejny z czynników, który mam nadzieję, że nam pomoże i w końcu zawodnicy nie będą spięci. Na tych wyjazdach nie byliśmy sobą. Mam nadzieję, że ta presja mimo tego, że gramy z takim przeciwnikiem przy gorących trybunach jednak nie będzie tak negatywnie wpływała jak do tej pory presja samego wyniku, którą sami sobie niepotrzebnie wkładają do głowy – zakończył Bartoszek.
Trener Korony na pewno nie ma się czego bać, to Legia powinna bać się jego. Bartoszek nigdy nie przegrał z drużyną ze stolicy, dwukrotnie wygrywał prowadząc jeszcze GKS Bełchatów.