Legia Warszawa rozbiła Podbeskidzie Bielsko-Biała 5:0 w ostatnim niedzielnym meczu II kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Jest to dobry prognostyk dla klubu ze stolicy przed starciem z FK Kukesi, które już w czwartek.
Mecz od samego początku należał do warszawian. Ataki zaczęli od pierwszej minuty, a piłka drogę do siatki znalazła już w 5. minucie, kiedy to po świetnym dośrodkowaniu Guilherme piłkę do własnej bramki skierował Jaroch. Niecałe trzy minuty po tym powinno być 2:0 dla Legii. Po kilku podaniach sam na sam z Kaczmarkiem wyszedł Prijović, zagrał do Kucharczyka, który trafił do pustej bramki. Czemu jednak na tablicy świetlnej nadal było 1:0? Wydaje się, że błąd popełnił arbiter liniowy, który wskazał spalonego Szwajcara, tymczasem powtórki wskazywały co innego.
Legia rządziła i dzieliła na boisku, na nic nie pozwalała gościom z Bielska Białej. Kolejne bramki były tylko kwestią czasu. Na 2:0 w 33. minucie podwyższył niezawodny ostatnimi czasy Nikolić, który wykorzystał idealne podanie prostopadłe od dobrze dysponowanego tego dnia Guilherme i uderzył obok Kaczmarka. Osiem minut później było już 3:0. Tym razem na listę strzelców wpisał się Kucharczyk, który przytomnie odnalazł się w polu karnym i dobił strzał Nikolicia.
Początek drugiej połowy to zupełnie inny obraz gry. Bielszczanie od pierwszej minuty ruszyli do ataku. Zdobyli nawet bramkę, jednak uderzający na bramkę Kuciaka Janić był na spalonym. Zaczęli jednak atakować coraz śmielej. Blisko bramki było w 59. minucie. „Bilard” w polu karnym zakonczył się strzałem Demjana z przewrotki, po którym piłka trafiła w słupek. Równie blisko było w minucie 67. jednak na posterunku był Kuciak, który obronił strzał Kowalskiego oraz Rzeźniczak, który zapobiegł dobitce na pustą bramkę. Dwie minuty później znów Kuciak musiał ratować wicemistrzów świetnie broniąc strzał Chmiela. Widać było wyraźnie, że obrona Legii wiedziała, że mecz jest już wygrany i nic złego nie może się stać. To ją jednak uśpiło.
Wspomnieć należy o kuriozalnej sytuacji z 72. minuty. Jaroch w trakcie stałego fragmentu gry przytrzymywał Rzeźniczaka w polu karnym, za co otrzymał żółtą kartkę. Rzutu karnego jednak nie było!
Po tych wydarzeniach do głosu znów doszła Legia. W 75. minucie padł prawdopodobnie gol sezonu. Wprowadzony na drugą połowę Michał Żyro przyjął w powietrzu piłkę lewą nogą i oddał perfekcyjny strzał! „Pajęczynka” zdjęta, na tablicy 4:0. Chwilę później „setkę” miał Duda, ale jego uderzenie o centymetry minęło słupek. Poprawił się w 88. minucie. Po akcji Kucharczyk-Saganowski Słowak przejął piłkę w polu karnym i kilkoma szybkimi ruchami wymanewrował obrońców Podbeskidzia. Pokonanie Kaczmarczyka było formalnością… Takich goli na Łazienkowskiej, jak tego dnia, dawno nie widziano.
Legia po tym meczu jest liderem z sześcioma punktami, „Górale” zaś mają tylko jeden punkt i zajmują jedenastą pozycję.
Legia Warszawa – Podbeskidzie Bielsko-Biała 5:0
Jaroch(5′, sam.), Nikolić(33′), Kucharczyk(41′), Żyro(75.), Duda(88′).