Dziś Dariusz Mioduski, współwłaściciel Legii Warszawa, wypowiedział się na temat konfliktu właścicielskiego w stołecznym klubie.
– Zakup Legii to moja wizja, mój projekt. Nie zacząłem go trzy lata temu, a długo wcześniej. To ja nakreśliłem sposób rozwoju. To ja sprawiłem, że ten klub zaczął działać. Bogusław Leśnodorski jest tego ważną częścią. W dużej mierze to również dzięki mnie został prezesem Legii. Był częścią tej wizji, sprawdził się w tej roli. Dzięki temu po roku został współwłaścicielem, sam mu to zaproponowałem.
– Przestałem zachowywać się zgodnie ze swoimi zasadami, gdy ukazał się tekst Romana Kołtonia. Inni rozmawiali o mnie beze mnie. Zaszliśmy w tym konflikcie tak daleko, że ludzie powinni poznać również moje zdanie- wyjaśnił swój wywiad Mioduski.
W Legii zajmował się głównie sprawami międzynarodowymi oraz “fundamentalnym dla rozwoju Legii” projektem akademii. Wg głównego udziałowca Legii od roku Maciej Wandzel zaczyna jednak wychodzić poza swoją rolę, która miała dotyczyć kontaktów z PZPN i Ekstraklasą. Mioduski nie wytrzymał i złożył wniosek o odwołanie Zarządu Legii.
– To był jedyny sposób na uruchomienie procedury rozwiązania naszego konfliktu.
Kolejną “kością niezgody” był aspekt rozwoju klubu:
– Najbardziej różnimy się w podejściu, by gra w europejskich pucharach była normą, a nie przypadkiem. Dotychczas budowaliśmy budżet w oparciu o awans do fazy grupowej Ligi Europy. Ostatnio zaczęliśmy narażać ten klub. Wystarczy spojrzeć na nasze mecze w eliminacjach Ligi Mistrzów. Dzięki Bogu awansowaliśmy i dostaliśmy te pieniądze za awans.
Mioduski umieścił na twitterze dane finansowe klubu, które mówią o blisko 5 mln złotych zysku. Na owe wyliczenia zareagował Bogusław Leśnodorski:
– Nie wiem co to za tabelki i kto i co liczy. W najbliższych dniach damy jednak oficjalne info. Radzimy sobie z transferami raczej dobrze.
Jak się okazało D.M nie był zwolennikiem dwóch posunięć prezesa Legii.
– Całe szczęście jakoś udało się sprzedać go do Queens Park – powiedział o Arielu Borysiuku.
Drugim piłkarzem był Miroslav Radović.
– Wprowadzanie byłej silnej osobowości do szatni, gdy przyszedł nowy trener, który miał wszystko poukładać, było dla mnie większym ryzykiem niż korzyścią. Cieszę się, że się pomyliłem. To głównie dlatego, że trenerem nie jest już Besnik Hasi. Jacek Magiera potrafił znaleźć “Rado” miejsce w swojej drużynie.
Dodał jeszcze:
– Legii brakuje określenia ram i strategii przy kupowaniu piłkarzy.
I zaprzeczył plotkom o masowych zwolnieniach pracowników przy jego rządach, pochwalił nawet Michała Żewłakowa.
– Może być jednym z najlepszych dyrektorów w Europie, ale potrzebuje obok kogoś, od kogo może się uczyć. Potrzebuje wiedzy technicznej, której dzisiaj w klubie nie ma.