Korona Kielce dosyć niespodziewanie wygrała 1:0 na swoim sezonie ze Śląskiem Wrocław. Jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył fantastycznym uderzeniem Milan Radin.
Przed meczem faworytem do zwycięstwa wydawał się być Śląsk Wrocław. Goście nie przegrali do tej pory ani jednego meczu w lidze i długo utrzymywali się na pozycji lidera. Co prawda Wrocławianie w środku tygodnia przegrali z II-ligowym Widzewem Łódź, ale wydawało się, że w lidze powrócą do stabilnej formy. Korona słabo się sprawuje w tym sezonie ligowym i wydawała się być kandydatem do spadku. Jak zwykle jednak mecz zweryfikował tego typu założenia i to gospodarze mogą sobie dopisać cenne trzy punkty.
Spotkanie Korony ze Śląskiem było mocno wyrównane i przez długi czas wydawało się, że zakończy się remisem. Oba zespoły stworzyły sobie kilka sytuacji, próbowały dłużej utrzymać się przy piłce, ale piłkarzom obu drużyn brakowało dokładności i pomysłu na pokonanie defensywy rywali. Mecz mógł jednak ułożyć się zupełnie inaczej, bowiem już w 2. minucie jeden z piłkarzy Śląska znalazł się w sytuacji sam na sam, ale nie był w stanie zdobyć bramki. Dopiero w 79. minucie Matej Pucko wykorzystał niedokładne przyjęcie obrońcy Śląska, podał do Milana Radina, a ten świetnie uderzył zza pola karnego w samo okienko bramki strzeżonej przez Matusa Putnockiego. Goście w końcówce próbowali jeszcze uratować remis, kilka razy groźnie zaatakowali, ale oszukać defensywy Korony im się nie udało.
Śląska stracił szansę na powrót na pozycję lidera i przegrał pierwszy ligowy mecz w sezonie. Korona z kolei zdobyła bardzo cenny trzy punkty, które mogą stać się impulsem do walki o spokojne utrzymanie.