Z jednej strony chyba nie ma takiego drugiego kraju na świecie, w którym tak dużym zainteresowaniem cieszy się hokej na lodzie. Ale z drugiej byłoby kłamstwem stwierdzenie, że piłka nożna nic nie oznacza dla naszych południowych sąsiadów. Jako że 17 listopada podopieczni Adama Nawałki podejmą we Wrocławiu Czechów, pora na krótką charakterystykę ich piłki.
Bliscy tytułu mistrza świata
Jeśli chodzi o historię futbolu w Czechach, to trzeba przyznać, że mogą się czym pochwalić. Już na Mistrzostwach Świata w 1934 roku, debiutanci na tej imprezie, Czechosłowacy, doszli do finału. W nim ulegli gospodarzom, ale trzeba przyznać, że sędziowanie Ivana Eklinda wzbudza do dziś wiele kontrowersji. Kilkadziesiąt lat powtórzyli to osiągnięcie w Chile, gdzie musieli uznać wyższość Brazylii. Dotychczasowy największy sukces jaki osiągnęli Czesi, było zdobycie tytułu Mistrza Europy w 1976 roku.
Nasi przyszli rywale w XXI wieku także pokazują się z dobrej strony – na Mistrzostwach Europy w Portugalii w 2004 roku doszli do półfinału tej imprezy. Trzeba podkreślić, że nasi południowi sąsiedzi zdołali się zakwalifikować na wszystkie europejskie czempionaty. Z kolei jeśli chodzi o mistrzostwa świata, to tutaj sytuacja nie wygląda już tak różowo – wystąpili na jednym z czterech mundiali (w Niemczech w 2006 roku, gdzie odpadli w fazie grupowej).
Niekorzystny wzajemny bilans
Polscy piłkarze nie mają zbytnio dobrych wspomnień do Czechów. W meczu o awans do fazy pucharowej Mistrzostw Europy w 2012 roku biało-czerwoni przegrali z piłkarzami Michala Bilka 0:1. W sumie reprezentacja Polski wygrała 7 spotkań. Po raz ostatni zwycięstwo odniosła w 2008 roku w ramach eliminacji do MŚ (2:1, a spotkanie rozegrano na Stadionie Śląskim w Chorzowie). W potyczkach pomiędzy tymi państwami padło 5 remisów, a w pozostałych 13 meczach górą byli Czesi.
Droga do EURO 2016
Na samym początku należy przypomnieć, że Czesi jako jedni z pierwszych zakwalifikowali się do przyszłorocznego turnieju we Francji. Komentarze po losowaniu grup eliminacyjnych nie były zbytnio optymistyczne. Podopieczni Pavla Vrby trafili grupy z Holendrami, Turkami, Islandczykami, Łotyszami oraz Kazachami. Jednak już po kilku meczach okazało się, że uzyskanie awansu na EURO 2016 nie musi być wcale takie trudne. Zwycięstwa nad Holandią, Islandią i Turcją spowodowały, że Czesi byli liderem tej grupy. Pierwsze potknięcie jakie zanotowała ta reprezentacja, był remis u siebie z Łotyszami. Później przyszła porażka z Islandią, 1:2. Czesi zakwalifikowali się na dwie kolejki przed zakończeniem eliminacji (zwycięstwo z Łotwą). W ostatnich dwóch meczach grali tylko i wyłącznie o punkty do rankingu FIFA. Z Turkami w Pradze przegrali, ale na zakończenie eliminacji odnieśli spektakularne zwycięstwo nad Holendrami, w Amsterdamie. Dzięki dobrej postawie w kwalifikacjach reprezentacja ta awansowała na 17. miejsce w rankingu FIFA.
Skąd takie wyniki?
Gdyby ktoś przeglądnął jedenastkę piłkarskiej reprezentacji Czech mógłby przetrzeć oczy ze zdumienia. Większość tego składu nie tworzą zawodnicy z zagranicy, ale właśnie piłkarze ligowi. Nie ma się co oszukiwać, Pavel Vrba ma w Czechach z kogo wybierać. Trzon reprezentacji tworzą piłkarze Sparty Praha, Viktorii Plzeň, a do tego dochodzą czasami jeszcze zawodnicy Mladej Boleslav czy Jablonca. Czeska klubowa piłka stoi na dobrym poziomie. Świadczy o tym choćby ranking federacji UEFA, w którym południowi sąsiedzi zajmują 13. pozycję, dzięki czemu w kwalifikacjach do Champions League mogą wystawić dwie drużyny. Za tak wysoką lokatą kryje się systematyczność drużyn z Synot Ligi. W ostatnich latach w Lidze Mistrzów dość często występowały czeskie kluby, a obecnie w Lidze Europy grają aż trzy drużyny (Plzeň, Sparta oraz Liberec).
Zagraniczni są, ale nie tacy jak kiedyś
Kolej poświęcić kilka słów na temat piłkarzy czeskich, którzy nie występują w rodzimej lidze. Owszem wciąż można doszukać się takich gwiazd jak Petr Čech, który broni na co dzień w londyńskim Arsenalu albo Jaroslava Plašila, piłkarza francuskiego Girondins Bordeaux. Jednak Czesi nie mają już tylu gwiazd co kiedyś. Warto choćby wspomnieć zdobywcę Złotej Piłki z 2003 roku, Pavla Nedvěda. Chyba każdy starszy kibic pamięta takich piłkarzy jak Jan Koller czy Milan Baroš (aktualnie reprezentuje barw Mladej Boleslav).
Jaką mają “11”?
Czas, aby zobaczyć z kim przyjdzie się zmierzyć biało-czerwonym. Pavel Vrba nie musi się obawiać kogo postawić do bramki, gdyż ma co najmniej dwóch dobrze prezentujących się golkiperów – wcześniej wspomniany Čech oraz bramkarz szwajcarskiej Bazylei, Tomaš Vaclik.
Czesi nie muszą w ogóle martwić się o defensywę. Mają bardzo groźnych obrońców na bokach, ale jak i Theodor Gebre Selassie (prawy obrońca) tak i David Limbersky nie zagrają 17 listopada na stadionie we Wrocławiu. W środku mogą wystąpić obrońcy, którzy występują w zagranicznych ligach. Prawdopodobnie Vrba postawi na doświadczonego, pełniącego rolę kapitana w Bazylei, Marka Suchego, a towarzyszyć będzie mu albo Michal Kadlec (Fenerbahce) albo Tomaš Sivok (Bursaspor).
Problem u selekcjonera rozpoczyna się wśród pomocników i napastników. W Polsce z pewnością nie zobaczymy lidera środkowej pomocy, Tomaša Rosickiego, który pauzuje z powodu kontuzji. Jego zastępcą może okazać się Bořek Dočkal. Nie wiadomo czego spodziewać się po pomocniku praskiej Sparty, gdyż 27-latek nie jest w stanie utrzymać formę przez dłuższy czas. We wtorkowym spotkaniu na murawie powinien pokazać się Vladimir Darida. Pomocnik berlińskiej Herthy jest jednym z liderów tejże drużyny (zbiera bardzo dobre noty u niemieckich dziennikarzy “Kickera”). W pomocy nie powinno zabraknąć jednego z najbardziej utalentowanych piłkarzy młodego pokolenia, Jiřego Skalaka. 23-latek zdobył srebrny medal z piłkarską reprezentacją Czech U-19 na Mistrzostwach Europy w Rumunii w 2011 roku. W dodatku Skalak spisał się bardzo dobrze podczas Mistrzostw Europy do lat 21, które były rozgrywane kilka miesięcy temu w Czechach.
Dawniej czeska reprezentacja grała z jednym napastnikiem – Janem Kollerem. Taki styl widocznie odpowiada podopiecznym Pavla Vrby, gdyż wciąż grają systemem, w którym występuje tylko jeden napastnik. Ciężko stwierdzić kto będzie zagrażał polskiemu golkiperowi. gdyż w Polsce nie zagra bezkonkurencyjny David Lafata, który gra za praską Spartę. Jednak wydaje się, że były trener Viktorii Pilzno postawi na Milana Škodę, dzięki któremu Czesi odnieśli zwycięstwo nad Kazachstanem.
Trudno stwierdzić czego obawiać się po naszych sąsiadach. Z jednej strony są w stanie pokonać dwukrotnie Holendrów, a z drugiej mają problemy z Łotyszami czy Kazachami. Jednak prawdopodobnie okażą się cięższym rywalem niż Irlandczycy czy Szkoci.