Lechia Gdańsk po zwycięstwie przed własną publicznością z drużyną Cracovii 4:2 utrzymała fotel lidera Lotto Ekstraklasy. Choć spotkanie było dla Gdańszczan ciężką przeprawą.
Pierwsza połowa spotkania dość nieoczekiwanie należała do przyjezdnych. To piłkarze Cracovii stwarzali sobie znakomite sytuację do zdobywania goli. Już w 15. minucie spotkania na prowadzenie przyjezdnych wyprowadził Krzysztof Piątek, który wykończył bardzo ładną akcję zespołową. Napastnik Cracovii gdyby tylko wykazał się lepszą skutecznością to na przerwę schodziłby z trzema trafieniami. Niestety goście nie potrafili wykorzystać swoich szans co zemściło się w końcówce pierwszej części gry. Znakomitym uderzeniem zza pola karnego popisał się Ariel Borysiuk i na przerwę zespoły schodziły przy stanie 1:1.
Świetny początek drugiej połowy zaliczyli zawodnicy Lechii Gdańsk, którzy już dwie minuty po wznowieniu gry mieli rzut karny. Jedenastkę na gola bezbłędnie zamienił Flavio Paixao. A dziesięć minut później na tablicy widniał już wynik 3:1 po trafieniu Grzegorza Kuświka. Przyjezdni nie złożyli jednak broni. Dłużej utrzymywali się przy piłce co przyniosło rezultat w 70. minucie meczu kiedy to swoją drugą bramkę w tym spotkaniu zdobył Krzysztof Piątek. Końcówka spotkania należała jednak do gospodarzy, którzy w 84. minucie ustalili wynik spotkania za sprawą Grzegorza Wojtkowiaka.
Kibice zgromadzeni w Gdańsku na pewno nie żałowali, iż spędzili sobotnie popołudnie z Ekstraklasą. Mecz był bardzo widowiskowy, pełen zwrotów akcji, pięknych bramek i wspaniałych parad bramkarskich. Najbardziej szkoda jest drużyny z Krakowa, która zagrała bardzo dobre spotkanie i nie zasługiwała na porażkę.