Lech Poznań podczas meczu z Villarreal przeniósł swoich kibiców w czasie do roku 2010, gdy grał jak równy z równym przeciwko Juventusowi i Manchesterowi City. Tym razem nie udało się zdobyć punktów, ale gra Lechitów jest dobrym prognostykiem przed następnymi pięcioma kolejkami.
Dobry mecz Lecha Poznań z Villarreal
Złośliwi powiedzą, że Unai Emery wystawił rezerwowy skład i dlatego Lech Poznań był w stanie tak zagrać. To oczywiście jest prawda, ale należy sobie zdać sprawę z jednej kwestii. Ten rezerwowy skład Villarreal na koniec sezonu PKO BP Ekstraklasy miałby prawdopodobnie co najmniej kilkunastopunktową przewagę nad resztą stawki. To po prostu inny poziom, dlatego należy docenić wysiłki Kolejorza, który był bliski wywiezienia punktu z Hiszpanii.
Mecz rozpoczął się bardzo szczęśliwie – od trafienia Michała Skórasia po asyście Mikaela Ishaka i dużym błędzie gospodarzy w defensywie. Po tej bramce od razu mogły pojawić się wspomnienia z Baku, gdy Lech grał z Karabachem. Niestety pod koniec pierwszej połowy scenariusz z tamtego pojedynku zaczął się spełniać. Lech do przerwy przegrywał 3:1. Dwa gole padły po podaniach z boku boiska na wysokości pola karnego, czyli w sposób, na który szczególnie zwracaliśmy uwagę przed spotkaniem.
Na początku drugiej części spotkania Lech ruszył do ataku i w 47. minucie meczu Ishak zdobył bramkę kontaktową z rzutu karnego. Kwadrans później Szwed doprowadził do remisu po świetnym strzale z dość ostrego kąta. Piękną asystą popisał się Michał Skóraś.
Remis wydawał się świetnym rezultatem, który w ciemno wziąłby każdy Lechita. Niestety marzenia o 1 punkcie wywiezionym z pojedynku przeciwko ubiegłorocznemu półfinaliście Ligi Mistrzów rozwiał Francis Coquelin.
Ależ mecz Villarreal z Lechem Poznań. Siedem bramek‼️ Wielkie kontrowersje w ostatniej akcji.
Ostatecznie Lech przegrywa po golu w 89. minucie. pic.twitter.com/e2Xq9E23p6
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) September 8, 2022
Lech Poznań potwierdził w pierwszym meczu fazy grupowej Ligi Konferencji Europy, że w końcu powrócił na właściwe tory i jest gotów do tego, aby z dużą pewnością siebie walczyć o awans do fazy pucharowej. Mistrz Polski wydaje się mieć wszelkie argumenty, aby poradzić sobie zarówno z Austrią Wiedeń, jaki Hapoelem Beer Szewa. Pewność siebie podbija nieprawdopodobna zdolność do strzelania bramek przez Ishaka, który w 18 meczach na arenie europejskiej strzelił dla Lecha aż 14 goli.
Michał Skóraś i reprezentacja Polski?
Drugim liderem w tym spotkaniu, być może nawet istotniejszym z poziomu boiska był Michał Skóraś, który godnie zastępuje Jakuba Kamińskiego. 22-latek nie bał się indywidualnych pojedynków z rywalami, a do tego wykazywał się inteligencją piłkarską i sprytem. Wisienką na torcie jego występu jest kapitalna asysta przy trzeciej bramce, którą można zobaczyć w poniższym materiale.
Jeśli Czesław Michniewicz jeszcze miesiąc temu w ogóle nie brał pod uwagę Michała Skórasia planując skład kadry na mistrzostwa Świata, to teraz dostał twardy orzech do zgryzienia. A może wcale nie?
W każdym razie młody skrzydłowy od początku sezonu jest najjaśniejszym punktem Lecha Poznań, a występ przeciwko Villarreal pokazuje, że jest gotów do rywalizacji na wysokim poziomie. Kilka razy zabrakło mu detali i przede wszystkim sił, aby rozegrać pełne 90. minut, ale z pewnością mógłby być wartością dodaną dla kadry. Zwłaszcza, że warto inwestować w młodzież, którą Czesław Michniewicz wyjątkowo dobrze zna.
Minusem dla Skórasia w tej sytuacji może być fakt, że jeszcze nigdy nie był na zgrupowaniu seniorskiej kadry, a w reprezentacji do lat 21 zagrał dopiero za Macieja Stolarczyka.
Nostalgia przed Villarreal – Lech Poznań. 12 lat temu Kolejorz wygrywał z City i remisował z Juve