Legia Warszawa pokonała u siebie w meczu na szczycie Piast Gliwice 4:0 w 35. kolejce Ekstraklasy i zrobiła wielki krok w kierunku Mistrzostwa Polski.
Legia i Piast miały przed meczem po 37 punktów i wydawało się, że bezpośredni pojedynek dwóch najlepszych zespołów sezonu zadecyduje o Mistrzostwie Polski. Już początek meczu potwierdził przypuszczenia, że będzie to mecz walki. W 5. minucie Artur Jędrzejczyk przewrócił się w polu karnym, ale nie było mowy o rzucie karnym. Chwilę później dośrodkowanie nie dotarło do wbiegającego w pole karne Kamila Vacka.
Oba zespoły od początku meczu musiały włożyć sporo sił na przedostanie się w pole karne przeciwnika. Niedługo po pierwszym gwizdku sędziego Marciniaka na Łazienkowskiej zaczęło padać. Mokra murawa nie pomagała piłkarzom w dokładnym rozgrywaniu akcji. W 15. minucie Michał Pazdan świetnym długim podaniem chciał obsłużyć Hamalainena, ale ten przegrał walkę z Hebertem. Kilka minut później Guiherme zagrał świetną piłkę do Nikolicia, ale jego uderzenie zostało zablokowane i udało się wywalczyć tylko rzut rożny. W 23. minucie autorem pierwszego celnego strzału w meczu był Hamalainen. Nie udało mu się jednak zaskoczyć Szmatuły, który bez problemów złapał piłkę.
Legia z czasem co raz bardziej napierała na bramkę Piasta. Miała kilka rzutów różnych. Jeden z nich okazał się zbawienny dla gospodarzy. Po dośrodkowaniu Guilherme w zatłoczonym polu karnym najlepiej zachował się Igor Lewczuk i instynktownym strzałem pokonał Szmatułę. Bramka poderwała trybuny, a końcówka pierwszej połowy stała na wysokim poziomie. Piłka wędrowała dużo szybciej, a swoje szanse miały obie ekipy. Legia miała kilka minut, w których zdominowała gości, ale ta sztuka nie udawała im się przez całe 45 minut. 7 minut przed końcem pierwszej części gry Sasa Zivec znalazł się w polu karnym przeciwnika, zagrał na puste pole, ale piłka nie trafiła do żadnego z partnerów. Po chwili znowu Zivec dał się we znaki Legionistom uderzając bardzo mocno z dystansu. Arkadiusz Malarz popisał się jednak świetną interwencją. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę Kucharczyk dośrodkował z rzutu rożnego, piłkę w polu karnym przejął Guilherme, obrócił się z nią i podwyższył na 2:0.
Druga połowa zaczęła się od dominacji Legii. Kasper Hamalainen uderzył z dziesiątego metra, a Szmatuła z problemami obronił mocny strzał. Gol do szatni wyraźnie podłamał piłkarzy Piasta. Wydawało się, że ekipa Radoslava Latala nie wyszła na murawę. W 54. minucie Kucharczyk popisał się kapitalnym podaniem zewnętrzną częścią stopy do Hamalainena, a Fin bez problemów podwyższył na 3:0. Piast wydawał się być już na kolanach, ale pojedynczymi akcjami próbował swoich sił. W 59. minucie Bukata uderzał na bramkę Legii, ale Malarz odbił piłkę na rzut rożny.
W 59. minucie Hebert sfaulował w polu karnym Guilherme, a rzut karny bez trudu wykorzystał Nemanja Nikolić. Kibice przy Łazienkowskiej byli świadkami pogromu. Gdy trener Czerczesow postanowił zmienić Guilherme, cały stadion w Warszawie zgotował pomocnikowi owację na stojąco. Brazylijczyk zagrał najlepszy mecz w tym sezonie zaliczając bramkę, asystę a także wywalczenie rzutu karnego. W 75. minucie Nikolić miał stuprocentową sytuację na zdobycie swojej drugiej bramki, ale próba technicznego strzału okazała się niewypałem.
Końcówka meczu to bardzo spokojna gra Legii. Piast nie miał już siły poderwać się na tyle, by strzelić choć jedną honorową bramkę. Spotkanie pokazało, że drużyna z Gliwic mimo dobrej jesieni, nie zasłużyła na Mistrzostwo Polski. Legia w drugiej połowie wydawała się być zespołem o dwie klasy lepszym.
Legia Warszawa – Piast Gliwice 4:0
27′ Lewczuk, 45′ Guilherme, 54′ Hamalainen, 69′ Nikolić (k)
Legia: Malarz – Jędrzejczyk, Lewczuk, Pazdan, Hlousek – Guilherme (73′ Aleksandrov), Borysiuk, Jodłowiec (78′ Vranjes), Kucharczyk (81′ Masłowski) – Hamalainen, Nikolić.
Piast: Szmatuła – Pietrowski, Silva Santos, Korun, Mraz – Mak (73′ Badia), Vacek (79′ Sapala), Bukata, Szeliga – Zivec (56′ Barisić), Nespor.
Żółte kartki: 38′ Vacek, 80′ Sapala