Wzrok obserwatorów skierowany jest na najwyższy szczebel walki o przejęcie Legii Warszawa, mało kto zwraca uwagę jak bardzo w zależności od zwycięstwa jednej lub drugiej strony może zmienić się praca przy Łazienkowskiej 3.
Dla wielu osób pracujących w klubie wygrana jednej ze zwaśnionych stron będzie oznaczała pożegnanie się z pracą w klubie. Niezależnie od tego, czy „wojnę” wygra Mioduski czy duet Leśnodorski, Wandzel to na pewno w biurze klubu dla części osób nie będzie już miejsca.
Większa rewolucja przy Łazienkowskiej czeka nas w przypadku zwycięstwa Mioduskiego. Osoby odpowiedzialne za pracę wielu działów klubu otwarcie przekazały poparcie dla obecnego zarządu. Wiceprezes Legii, Jakub Szumilewicz ma pod sobą wszystkie działy poza sportowym i on jest pewny, że wielu pracowników poda się do dymisji w przypadku wygranej większościowego właściciela. Dominik Ebebenge z pionu sportowego również nie ma złudzeń, że razem z Leśnodorskim i Wandzlem z klubu odejdzie wielu pracowników, którzy nie wyobrażają sobie pracy z Mioduskim.
Skala nazwisk, które miałyby opuścić klub razem z obecnym prezesem jest naprawdę duża. Osoby, które potwierdziły solidarność z Leśnodorskim i Wandzlem to m.in: wspomnieni Ebebenge i Szumilewicz ale również dyrektor sportowy Michał Żewłakow oraz szef klubowych mediów i komunikacji Seweryn Dmowski
Taka sytuacja wskazuje, iż w płynnej działalności klubu na pewno pojawią się problemy. Oczywiście na myśl przychodzi powiedzenie, że nie ma ludzi nie zastąpionych, jednak tracąc w jednym momencie wyspecjalizowanych pracowników z niemal każdego działu ciężko sobie po tym wyobrażać pracę klubu.
jeśli Bbebenge ma na myśli swoje odejście, albo pana Żewłaka, to aż chce się trzymać kciuki za wygraną Mioduskiego..