FC Barcelona wygrała trzeci mecz z rzędu w La Lidze i po czterech kolejkach zgromadziła 10 punktów. Robert Lewandowski kolejny rozegrał świetne spotkanie, w którym zdobył jedną bramkę. Okazji było więcej, ale przecież trzeba dawkować emocje. Sevilla dobrze weszła w mecz, ale niewykorzystane okazje obróciły się przeciwko niej.
Barcelona znów wygrywa, Lewandowski znów strzela
Pojedynek Sevilla – Barcelona budził sporo emocji nie tylko w Polsce, ale także w Hiszpanii. Rosnąca w siłę drużyna Xaviego Hernandeza udała się na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán, gdzie Sevilla wpadła w poważny kryzys.
Początek spotkania od razu zwiastował ciekawy pojedynek. Co ciekawe, groźniejsi wydawali się gospodarze, jednak dwie świetne interwencje ter Stegena w ciągu pierwszych 20 minut pozwoliły Barcelonie zachować czyste konto.
Idealna dyspozycja niemieckiego golkipera dodała wiele spokoju całej drużynie, co momentalnie przełożyło się na postawę w ofensywie. W 21. minucie Robert Lewandowski miał pierwszą okazję na bramkę, ale piłkę po jego lobie wybił sprzed linii jeden z gospodarzy. Pech chciał, że wszystkiemu z bliska przyglądał się Raphinia, który dobił piłkę z główki i wyprowadził Dumę Katalonii na prowadzenie.
Lewandowski do bramki trafił w 36. minucie po doskonałej asyście Kounde. Polak przyjął piłkę na klatkę, zatrzymał się i przestawił się z prawej stopy na lewej i oddał mocny strzał przy lewym słupku.
B💣💣💣M! ROBERT LEWANDOWSKI NIE ZWALNIA TEMPA!
Polak trafia po raz piąty w tym sezonie! 😍
Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, włączajcie szybko Eleven Sports 1! 🇪🇸#lazabawa pic.twitter.com/yH8BqE7VNH
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) September 3, 2022
Na początku drugiej połowy Sevilla znów atakowała, a Barcelona gubiła się w obronie. Gospodarze nie mogli jednak się przełamać i kolejny raz otrzymali szybką oraz skuteczną odpowiedź ze strony Barcy. Wynik meczu ustalił Eric Garcia – to trafienie w zasadzie zamknęło spotkanie.
Kapitan reprezentacji Polski znów bardzo dobrze czuł się w grze kombinacyjnej i miał swoje okazje. Przy odrobinie większym szczęściu mógłby skończyć z hat-trickiem. Niestety zatrzymał swój licznik na jednej bramce, ale jakże symbolicznej. Lewy rozegrał wcześniej aż 5 spotkań przeciwko Sevilli i w żadnym z nich nie trafiał do bramki. Udało się dopiero po przejściu do hiszpańskiej ekstraklasy.
Wynik sugeruje dużą przewagę Barcelony, ale faktem jest, że Blaugrana miała swoje problemy. Gdyby nie Andre ter Stegen ten mecz mógłby wyglądać zupełnie inaczej. Sevilla spokojnie mogła strzelić dwa gole. Erik Lamela nawet raz trafił do siatki, ale atakował z pozycji spalonego.
Czy Robert Lewandowski kocha Barcelonę? No a jak! Śpiew i tańce na ulicy