Szanowni Państwo, Drodzy Kibice.
Postanowiłem zwrócić się do Państwa w taki sposób, aby wyjaśnić kilka rzeczy, które spotkały się w ostatnich dniach z niepokojących rozmiarów krytyką, z którą całkowicie się nie zgadzam.
Konflikt w Zarządzie
Nie jest sprawą absolutnie dziwną, że gdy jest więcej osób niż jedna, to powstają dyskusje na różne tematy. Nie jest sprawą dziwną, że gdy w grę wchodzą emocje, a sport to niekończące się emocje, to dyskusje czasami są burzliwe. Gwarantuje jednak Państwu, że rozmowy toczące się w gronie osób zarządzających Koroną S.A., odbywają się tylko i wyłącznie po to, aby w klubie było lepiej. Absolutnie nie jest prawdą, że jest konflikt na linii wiceprezes Marek Paprocki – prezes Krzysztof Zając. Oczywiście nie zawsze mamy takie samo zdanie na ten sam temat, ale ogromnie szanuję wiedzę i doświadczenie Pana Marka Paprockiego. Dlatego wierzę też, że wszystkie decyzje, które podejmujemy wspólnie, będą dla Korony tylko dobre. W jednej z gazet przeczytałem też, że jestem skonfliktowany z pracownikami klubu, co jest absolutną nieprawdą. Korona to klub, w którym każdy czuje się jak w rodzinie, wszyscy pracownicy, włącznie z zarządem, mają ze sobą doskonały kontakt, nie ma żadnych waśni i niedomówień, a moje drzwi zawsze stoją otworem dla każdego pracownika Korony Kielce.
Afera „klapkowa”
Jest wielu trenerów, także w naszej lidze, którzy zwracają uwagę na szczegóły. Decyzja trenera Lettieriego o tym, że zawodnicy mają obowiązek schodzenia na posiłki w pełnych butach, nie jest niczym nowym. Wielu poprzedników obecnego trenera też tego wymagało od zawodników Korony. Ma to związek z tym, że nogi zawodników często są zniszczone i w otwartych klapkach nie wyglądają, ogólnie mówiąc, zbyt ładnie. Restauracja to miejsce, gdzie nic nie powinno odwracać uwagi od tego, co w tym momencie najważniejsze. Ważnym aspektem takiej decyzji jest też bezpieczeństwo zawodników. Dużo łatwiej stracić równowagę na schodach, idąc z mokrymi (śliskimi) nogami w klapkach, niż w pełnych butach. Miguel Palanca od początku zgrupowania nie był przykładem dla innych zawodników. Zdarzały mu się spóźnienia na zbiórki i nieprzygotowanie do treningów, a jego zachowanie wobec trenera po zwróceniu uwagi i prośbę o zmianę butów było skandaliczne. W związku z takim zachowaniem, decyzja co do dalszej przyszłości Miguela Palanki w Koronie mogła być tylko jedna.
Kolejną niezrozumiałą dla mnie sytuacją, jest dla mnie fakt, iż rzeczy dziejące się w swoim gronie, w zamkniętej restauracji, tylko wśród piłkarzy i trenerów, błyskawicznie docierają do kibiców i mediów. Szatnia (zawodnicy, trenerzy, kierownik, sztab medyczny) to powinna być jedność, za moich czasów w szatni działy się różne rzeczy, były bójki, krzyki itp., to co w szatni powinno zostać w szatni.
Odejście Vanji Markovića i Rafała Grzelaka
Nie jest prawdą, że głównym powodem rozwiązania kontraktu z Vanją Markovićem jest fakt, iż obawia się konkurencji ze strony innego zawodnika. Vanja Marković jest wstępnie porozumiany z innym klubem. Poinformował mnie, że musi zostać dłużej w Serbii, aby załatwić ważne sprawy urzędowe, a w tym czasie rozmawiał z jednym z klubów zagranicznych, z którym podpisał już nawet przedwstępną umowę, po czym przyjechał do Kielc i chciał odrazu rozwiązać swój kontrakt z Koroną. Bardzo ubolewam nad faktem, że nie wspomniał o tym w żadnej rozmowie z mediami, które interpretowały rozstanie się z zawodnikiem jako wyłączną winę klubu, a prawda jest zupełnie inna. Rozwiązanie kontraktu to nic złego, obie strony się na to zgodziły, choć w tym przypadku inicjatywa wyszła ze strony zawodnika. Podobnie wyglądała sytuacja z Rafałem Grzelakiem. Obie strony (klub i zawodnik) doszły do porozumienia w sprawie przedłużenia wygasającego kontraktu, jednak Rafał otrzymał propozycję podpisania kontraktu zagranicznego, na który bez wątpienia sobie zasłużył bardzo dobrymi występami w ubiegłym sezonie. Nie byliśmy w stanie zatrzymać zawodnika u siebie, mając także na uwadze, że występy w lidze szkockiej są dla Rafała Grzelaka dużą szansą na dalszy rozwój.
„Polaczki”
Każdy z trenerów pracujących w polskiej lidze, czy jakiejkolwiek innej zagranicznej, ma inny styl pracy. Jedni praktycznie w ogóle nie rozmawiają z zawodnikami, inni wręcz nie wychodzą z szatni. Jedni są mrukami, a pozostali w bardzo energiczny sposób tłumaczą piłkarzom swoje racje. Znam trenerów, u których nie ma słów, których nie da się powiedzieć zawodnikom. Taki mają styl pracy, a sami zawodnicy też pewnie niejednokrotnie przekonali się o tym, że każdy trener jest inny. Bardzo długo rozmawiałem o tej sytuacji z trenerem, zapewniał mnie, że z jego ust nie padły żadne słowa obrażające Polaków. Co więcej, trener Lettieri nawet nie zna określenia „polaczki” w języku niemieckim. Podobnie zresztą jak ja. Mimo że język ten znam bardzo dobrze, to nie spotkałem się z podobnym określeniem. Może dziennikarz piszący te słowa w swoim tekście, przekaże dokładnie o jakie słowa chodziło, bo moim zdaniem jest to sytuacja wymyślona i jestem o tym przekonany. Niepokojącym w tym przypadku dla mnie jest także fakt, który poruszałem już wyżej o „hermetyczności” szatni. Jeśli takie rzeczy będą tak błyskawicznie wydostawać się do mediów i kibiców, to nie będzie to dobre przede wszystkim dla drużyny. Warto się nad tym zastanowić.
Transfery
Nie mogę zgodzić się także z tym, że Korona będzie niemiecką drużyną, że będą tu grali sami Niemcy. Trzon zespołu został utrzymany, przedłużona została umowa z Bartoszem Rymaniakiem, w składzie pozostają zawodnicy, na których nam najbardziej zależało. To, że aktualnie na testach przebywają zawodnicy występujący w przeszłości za naszą zachodnią granicą, spowodowane jest tym, że o tamtym rynku mamy największą wiedzę. Dzięki temu, że zarówno trener, prezes jak i właściciel pracowali tam i mieszkali przez kilkanaście ostatnich lat. Pierwsze wzmocnienie jakiego dokonaliśmy (Gruzin Nika Kaczarawa) potwierdza, że w naszym klubie nie będą grali sami Niemcy, a że sięgamy po najlepszych dostępnych dla nas zawodników. Drużyna zostanie wzmocniona jeszcze kilkoma zawodnikami, których poziom sportowy będzie wystarczający, aby drużyna została wzmocniona. Gwarantuje także wszystkim Kibicom, że na boisku w Żółto-czerwonych barwach będą grali najlepsi zawodnicy, nieważne jakiej będą narodowości, wyznania, koloru skóry czy tego, kto czyim jest ojcem czy synem. W Koronie będą grali najlepsi zawodnicy, których aktualnie do dyspozycji będzie miał trener.
Za pośrednictwem tego listu zwracam się także do kieleckim mediów, aby pomogły nam w tworzeniu nowej, lepszej Korony. Nie krytykowały każdej decyzji, a pozwoliły działać. Jesteśmy na tyle otwartym klubem, że każdą decyzję można przed opublikowaniem skonsultować „u źródła”. Do Państwa dyspozycji praktycznie 24 godziny na dobę jest rzecznik prasowy klubu, a ja sam także nie unikam z Państwem kontaktu, ale też nie godzę się na taką formę współpracy, że Państwo tworzą informację nie mającą żadnego potwierdzenia w rzeczywistości, a następnie ja mam jej „bronić” na łamach prasy.
Zdaję sobie sprawę z faktu, że Korona to „Marka”, którą interesują się dziesiątki tysięcy ludzi w województwie świętokrzyskim oraz w innych częściach naszego kraju. W związku z tym chcę zapewnić wszystkich, że wszelkie podejmowane działania przez Zarząd klubu oraz jego większościowego właściciela, mają na celu zbudowanie silnego klubu, z dobrym zapleczem finansowym, organizacyjnym i sportowym. Klubu, z którego wszyscy będziemy dumni. Nie unikamy też absolutnie oceny naszej pracy oraz konstruktywnej krytyki, ale poczekajmy z tym aż zespół zaprezentuje się w meczach Ekstraklasy, bo to ona jest naszym głównym celem.
Z wyrazami szacunku i sportowym pozdrowieniem
Krzysztof Zając
prezes Zarządu Korona S.A.
List otwarty Prezesa Korona S.A. Krzysztofa Zająca
Aktualizacja: 3 lut 2022, 12:01
26 cze 2017, 20:58