Niedzielę z Premier League zamykało hitowe starcie pomiędzy Liverpoolem a Manchesterem United na Anfield Road. Nieco pewniejsi swojej formy przed pierwszym gwizdkiem mogli być piłkarze Erika ten Haga i być może właśnie to okazało się powodem ich sromotnej porażki. Gospodarze zdobyli aż 7 goli i zachowali czyste konto, dzięki czemu wrócili do top 5 angielskiej ekstraklasy.
Sromotna porażka Manchesteru United z Liverpoolem
Od pierwszej minuty większą kontrolę nad spotkaniem mieli piłkarze Liverpoolu, którzy częściej przebywali przy piłce i kreowali więcej sytuacji na połowie rywali. Jednak niemal przez całą pierwszą połowę nie byli w stanie wykorzystać swojej przewagi, aż w końcu w 42. minucie do bramki strzeżonej przez Alissona po dośrodkowaniu trafił Casemiro. Brazylijczyk w momencie zagrywania piłki w pole karne znajdował się na spalonym, więc gol nie został uznany. Liverpool podrażniony tą sytuacją od razu rzucił się do ataku, co zakończyło się golem Cody’ego Gakpo w 43. minucie.
Gol strzelony do szatni to zawsze zastrzyk energii i dodatkowa motywacja dla drużyny strzelającej, a trudny moment dla przegrywających. Tym razem szybko mogliśmy zobaczyć, który zespół lepiej spożytkował kwadrans przerwy. Najpierw gola na 2:0 w 47. minucie strzelił Darwin Nunez, a trzy minuty później drugie trafienie w meczu dołożył Gakpo.
Wtedy Erik ten Hag dokonał pierwszych zmian, które jednak nie wpłynęły na obraz gry. 66. oraz 75. minuta to kolejne gole dla The Reds autorstwa Salaha i Nuneza. Chwilę po wyjściu na 5-bramkowe prowadzenie mieliśmy serię zmian po obu stronach. Klopp wpuścił na boisko Roberto Firmino, który razem z Salahem dołożył po jeszcze jednym golu.
It’s seven heaven for @LFC! 🤯#LIVMUN pic.twitter.com/nrxuzECxyY
— Premier League (@premierleague) March 5, 2023
Absolutnie nic nie mogło zapowiadać takiej porażki Manchesteru United. Czerwone Diabły w ostatnim czasie prezentowały solidną formę, a ostatnią porażkę poniosły 22 stycznia w starciu z Arsenalem. Porażka nie wpływa na pozycję United w tabeli Premier League, ale wypracowana przewaga nad rywalami zaczyna topnieć. Tuż za nimi znajduje się Tottenham z 4 punktami straty i jednym meczem więcej.
Liverpool znajduje się w tej chwili na 5. miejscu gwarantującym grę w następnej odsłonie Lidze Europy. Kolejne w tabeli Newcastle ma jednak tylko punkt mniej i jeszcze jeden zaległy mecz w terminarzu.
Erik ten Hag z wiadomością dla piłkarzy
Piłkarze Manchesteru United ewidentnie nie poradzili sobie z psychologicznym ciężarem wydarzeń, jakie miały miejsce przed końcem pierwszej połowy i na końcu drugiej. Liverpool w zasadzie do każdej z pierwszych czterech okazji do gola doszedł po indywidualnych błędach piłkarzy. The Reds dołączyli do tego znakomitą skuteczność, ponieważ przez większość meczu miał 100% skuteczność w strzałach na bramkę. Ostatecznie drogą do siatki znalazło 7 z 8 strzałów na bramkę Davida de Gei.
– Byłem zaskoczony przebiegiem wydarzeń, ponieważ w ostatnich tygodniach i miesiącach widziałem naszą zwycięską postawę. W drugiej połowie nie mieliśmy w ogóle właściwego podejścia. Nie trzymaliśmy się planu i straciliśmy głowy. To było bardzo nieprofesjonalne, Manchester United taki nie jest – przyznał po meczu Erik ten Hag.
Jak informuje indykaila News, powołując się na doniesienia osób obecnych na Anfield Road, Holender po meczu krzyczał w szatni na swoich piłkarzy. Ten Hag miał zwrócić uwagę, że każdy, kto jeszcze raz wykaże się takim nastawieniem w meczu, nie będzie grał dla tego klubu.
Erik ten Hag: “You can lose a game but not in this way. Also, the second half is… unprofessional that is not Manchester United”. 🔴 #MUFC
“It can’t happen, we have to talk about it. I saw 11 individuals losing their heads. This was not Manchester United”. pic.twitter.com/80j2n3n18F
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) March 5, 2023
Jedną z sytuacji, która bardzo dobrze opisuje wspomniane nastawienie, jest ta z 66. minuty, gdy gola na 4:0 zdobył Salah. Cała akcja Liverpoolu rozpoczęła się od bezsensownej straty Antony’ego, który po przejęciu piłki przez rywali praktycznie stanął w miejscu.
Manchester zaliczył mocne lądowanie po sukcesie w Carabao Cup, a w tygodniu Czerwone Diabły czeka kolejna rywalizacja w europejskich pucharach. Po wyeliminowaniu FC Barcelony w Lidze Europy czas na kolejny zespół z Hiszpanii – Real Betis.
Cash prowadzi Aston Villę do wygranej, Kiwior wciąż bez debiutu