Bezbramkowym remisem zakończyło się spotkanie 24. kolejki Lotto Ekstraklasy pomiędzy Cracovią Kraków, a Legią Warszawa. Mecz był interesujący, pomimo tego, iż żadna z drużyn nie potrafiła znaleźć drogi do siatki rywala.
Celem Cracovii było sprawienie niespodzianki i ucieczka przed strefą spadkową, Legia zaś chciała odzyskać utracony w piątek wieczorem fotel lidera na rzecz białostockiej Jagiellonii. Mecz z trybun oglądało nieco ponad 2100 fanów. Taka mała ilość spowodowana była nie tylko mrozem, lecz także bojkotem części kibiców ,,Pasów”.
Legia chciała szybko ,,napocząć” rywala. Już w 3. minucie mógł dokonać tego Kasper Hamalainen, ale strzał Fina zatrzymał się na słupku bramki ,,Pasów”. Pół godziny później bardzo groźnie zrobiło się pod drugą bramką. Po uderzeniu głową Michała Helika z linii bramkowej futbolówkę wybijać musiał jeden z graczy stołecznego zespołu.
W przerwie trener Romeo Jozak postanowił zmienić Adama Hlouska na Brazylijczyka Eduardo, to sygnalizowało jedno – Legia nie zamierzała kalkulować i pragnęła tylko trzech punktów. W drugiej połowie szanse dla niej mieli m. in. Michał Pazdan czy Kasper Hamalainen, ale więcej okazji stworzyli sobie jednak gospodarze. Miroslav Covilo, Krzysztof Piątek oraz Javi Hernandez często sprawiali kłopoty piłkarzom gości i to oni byli najbliżej pokonania w tym spotkaniu Arkadiusza Malarza.
Gole jednak nie padły, a to oznacza, iż Legia spada na drugie miejsce w tabeli za plecy Jagiellonii Białystok. Już we wtorek bezpośrednie starcie pomiędzy tymi zespołami. Cracovia zaś nie oddaliła się zbytnio od strefy spadkowej. Kolejna szansa już we wtorek – w Płocku z Wisłą.