Po przerwie reprezentacyjnej wróciła Lotto Ekstraklasa. Od razu, w piątek rozegrano 3 spotkania. W jednym z nich Cracovia pokonał Górnika Zabrze 1:0, po bramce Airama Cabrery w 20. minucie.
Od początku przewagę miała Cracovia, to Górnik stworzył pierwszą groźną sytuację. Szymon Żurkowski zagrał długą piłkę do Jezusa Jimeneza, który nawet dobiegł do piłki, ale wychodzący Michal Pesković przeszkodził mu w skierowanie futbolówki do bramki. Cracovia odpowiedziała bardzo szybko i była to konkretna odpowiedź. Po krótkim rozegraniu rzutu różnego, w pole karne dośrodkował Janusz Gol. Głową to zagranie przedłużył Filip Piszczek, a stojący na długim słupku Airam Cabrera skutecznie zamknął akcję strzałem z woleja.
Górnik chciał szybko wyrównać i szybko stworzył sobie dwie groźne sytuacje. Zmarnował je Igor Angulo. Najpierw, w sytuacji sam na sam, Hiszpan nie potrafił pokonać Peskovicia, trafiając w słupek. Chwilę później strzelał niecelnie i do przerwy prowadzili rywale.
W drugiej połowie nadal Górnik atakował. Cracovia miała kłopoty, a mogła mieć jeszcze większe, po starciu Gola z Borisem Sekuliciem w 55. minucie. Najpierw sędzia Wojciech Myć uznał, że piłkarz Cracovii faulował rywala w polu karnym i wskazał na 11. metr. Po analizie VAR zmienił jednak swoją decyzję. W 73. minucie, w podobnej sytuacji arbiter znowu pobiegł do monitora. W szesnastce starli się Michal Siplak i Żurkowski. Na powtórkach wyraźnie było widać, że pomocnik Górnika próbował wymusić rzut karny i został za to ukarany żółtą kartką.
To były jedyne przebłyski gospodarzy w drugiej części gry. Cracovia z kolei skupiła się na defensywie i też nie miała dobrych okazji. Do końca utrzymała prowadzenie i wskoczyła na 4. miejsce.