W pojedynku zamykającym 14. kolejkę LOTTO Ekstraklasy Korona Kielce rozgromiła aż 5:0 Lechię Gdańsk. Dzięki korzystnemu rezultatowi Złocisto-Krwiści awansowali do pierwszej szóstki.
Spotkanie na papierze nie miało wyraźnego faworyta. Lechia z sześciu ostatnich domowych pojedynków wygrała zaledwie jeden, a z kolei Korona ostatni raz na wyjeździe w lidze wygrała w ubiegłym sezonie.
Początek pojedynku należał zdecydowanie do podopiecznych Adama Owena, którzy już w 6. minucie mogli objąć prowadzenie, ale strzał Rafała Wolskiego zatrzymał się na słupku. Goście odpowiedzieli swoim groźnym kontratakiem w 13. minucie. Piłka po szybkim ataku dotarła do Nikiego Kaczarawy, a ten będąc w polu karnym przyjął futbolówkę i uderzył na bramką. Jednak świetną interwencją popisał się Dusan Kuciak, który przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Kolejne minuty były już nieco spokojniejsze. W 26. minucie Jakub Żubrowski świetnie dostrzegł będącego bez krycia Kaczarawę i posłał do niego podanie. Gruzin przyjął piłkę, wpadł w pole karne i silnym strzałem dał prowadzenie gościom. Pięć minut później było już 0:2. Festiwal błędów w defensywie gdańszczan i piłka trafia pod nogi będącego na siedemnastym metrze Macieja Górskiego. Ten uderza na pustą bramkę i piłka wpada do siatki.
Podopieczni Gino Lettierego mimo iż wyraźnie prowadzili nadal dążyli do zdobywania kolejnych bramek. I ta postawa się opłaciła. W 40. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę głową na dalszy słupek przedłużył Adnan Kovacevic. Tam znajdował się Bartosz Rymaniak, który bez najmniejszych problemów podwyższył prowadzenie. Goście jeszcze przed przerwą zdołali strzelić czwartą bramkę. Bartosz Rymaniak dośrodkował z lewej strony boiska w pole karne rywali. Do piłki na piątym metrze dopadł i strzałem wślizgiem po raz drugi pokonał Dusana Kuciaka.
Drugą cześć gry bardzo ambitnie rozpoczęli gospodarze, którzy liczyli jeszcze na odmianę losów rywalizacji. W 48. minucie po wrzutce z prawej strony boiska samobójcze trafienie zaliczyłby Rymaniak, ale refleksem wykazał się Maciej Gostomski, który zdołał sparować futbolówkę. Kolejne fragmenty meczu to bicie głową w mur przez lechistów. Niby starali się zdobyć chociaż bramkę honorową, ale robili to bez większego przekonania, że może się to udać.
W 69. minucie Złocisto-Krwiści przeprowadzili zabójczą kontrę. Piłka dotarła do Cvijanovicia, który wbiegał się w pole karne, ale nieprzepisowo wślizgiem zatrzymał go Balde. Arbiter bez zawahania wskazał na wapno. Do piłki podszedł Jakub Żubrowski, ale uderzył w słaby sposób i Dusan Kuciak zdołał złapać futbolówkę. Jednak pięć minut później było już 0:5. Znów komedia w defensywie gospodarzy. Dośrodkowanie Kosakiewicza z prawej flanki, piłka dociera do kompletnie niekrytego Eli Soriano, a ten strzelając gola ustala wynik spotkania.
Ostatecznie mecz zakończył się pogromem aż 5:0. Chyba nikt nie spodziewał się przed spotkaniem takiego rezultatu. Złocisto-Krwiści dzięki trzem punktom awansowali na szóste miejsce w tabeli.