Pogoń Szczecin przegrała u siebie z Lechią Gdańsk 2-3 w ramach szóstej kolejki Lotto Ekstraklasy. Bramkę w pierwszej połowie dla gospodarzy strzelił Kamil Drygas. Cała reszta padła już w drugiej części spotkania, jedną dla Pogodni zdobył ponownie Kamil Drygas, zaś dla Lechii trafiali Lukas Haraslin, Steven Vitoria oraz Adam Chrzanowski.
Już w piątej minucie mieliśmy pierwszą kontrowersję tego spotkania, wyraźnie ręką zagrał zawodnik Lechii – Flavio Paixao. Arbiter jednak nie zareagował na protesty Nunesa, futbolówka po chwili wróciła do niego, ten mocno wrzucił ją w pole karne i strzelił Frączczak, ale jego próba była już zablokowana. Początek był jednak bez szału, gospodarze próbowali rozgrywać, ale zarówno oni jak i piłka rozgrywana była daleko od bramki Dusana Kuciaka. W 19. minucie serce podeszło do gardła większości kibiców ze Szczecina, a to za sprawą rzutu rożnego dla Lechii. Z rogu dośrodkowywał Mladenović, a Vitoria strzelił głową tak, że ledwo zdołał to instynktownie wyciągnąć Łukasz Załuska. Fenomenalna parada golkipera Portowców. W 23. minucie ponownie przed wielką szansą byli Biało-Zieloni. Po strzale z dystansu Flavio Paixao bramkarz Pogoni odbił piłkę wprost pod nogi Araka, a ten nie trafił na pustą bramkę. Ostatnie słowo w pierwszej połowie należało jednak do gospodarzy, którzy przeprowadzili akcję bramkową w 41. minucie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego, zgranie głową i z bliska otworzył wynik Kamil Drygas. Z rogu dośrodkowywał mu w bardzo dobrym stylu Tomasz Hołota i to szczecinianie schodzili do szatni z prowadzeniem.
Druga część zaczęła się od mocnego uderzenia Lechistów, już w 49 minucie goście doprowadzili do remisu. Bramkę na 1-1 strzelił Lukas Haraslin. Obrońcy Pogoni nie potrafili zdecydowanie wybić piłki z własnej szesnastki, dopadl do niej Haraslin i strzałem między nogami bramkarza wyrównał liczbę bramek w tym pojedynku.
Lechii remis jednak nie zadowalał, bramka Haraslina dała im jeszcze więcej w ataku i już w kolejnej akcji ich agresja opłaciła się i byli już na prowadzeniu 2-1, tym razem na listę strzelców wpisał się Steven Vitoria. Michał Mak łatwo oszukał Nunesa i precyzyjnie dośrodkował lewą nogą z prawego skrzydła. Strzał głową z dwóch metrów był formalnością i Załuska nie miał tu żadnych szans. Pogoń przebudziła się dopiero w 62. minucie meczu, David Stec idealnie dograł z prawej flanki prosto na głowę wbiegającego środkiem pola karnego Adama Frączczaka, to musiała być bramka na 2-2, ale tak się nie stało i wciąż prowadziła ekipa z Gdańska. Dwie minuty później radość na trybunach, a to za sprawą zagrania ręką Filipa Mladenovicia, arbiter od razu wskazał na wapno. Do piłki podszedł Kamil Drygas, który nie dał się podpuścić „grze” na linii Dusana Kuciaka i pewnie wykorzystał jedenastkę strzałem pod poprzeczkę.
Lechia mocno zdenerwowana takim obrotem spraw szybko chciała odpowiedzieć i nie mogło się to lepiej dla nich potoczyć. Już w 69. minucie gdańszczanie ponownie prowadzili, a trzecie trafienie należało tym razem do Adama Chrzanowskiego. Piotr Lipski dośrodkował z rzutu wolnego, piłkę trącił nogą Paixao i Załuska intuicyjnie ją sparował do boku. Dokładnie tam stał Chrzanowski, który strzałem w boczną siatkę wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Gospodarze też nie chcieli schodzić z boiska pokonani, w 83. minucie bardzo dobrą okazję miał Adam Frączczak, ale jego strzał minimalnie minął lewy słupek bramki Kuciaka. Ostatecznie jednak to goście byli górą i pokonali Pogoń Szczecin 3-2.