Z pewnością długo będzie się mówiło o tym spotkaniu w mediach. Legia Warszawa pokonała Lecha Poznań 2:1 w hicie 26. kolejki Lotto Ekstraklasy, ale wszystko to ponownie miało miejsce w kontrowersyjnych okolicznościach.
Legia szybko wyprowadziła pierwszy cios. Już w 3. minucie stołeczny klub objął prowadzenie za sprawą trafienia Marko Vesovicia. Czarnogórzec perfekcyjnie wykończył zagranie z linii obrony od Williama Remy’ego. Lech został zmuszony do odrabiania strat. Kilkanaście minut później bardzo dobrą interwencją popisał się Arkadiusz Malarz po strzale z główki Nikoli Vujadinovicia. Pierwsza połowa należała do Legii. Warszawianie mieli 65% posiadania piłki, a także stworzyli sobie więcej sytuacji bramkowych.
W drugiej połowie jednak, to Lech nadawał tempo grze. W 62. minucie wreszcie dopiął swego. Krytykowany często w ostatnim czasie Mihai Radut przeprowadził świetną akcję lewym skrzydłem po czym wystawił piłkę niepilnowanemu Christianowi Gytkjaerowi, któremu nie pozostało nic innego jak wpakowanie futbolówki do siatki. Lech starał się po tym trafieniu pójść za ciosem. Z kolei Legia wyprowadzała groźne kontry po których świetne sytuacje mieli Michał Kucharczyk oraz Jarosław Niezgoda.
W 85. minucie meczu miało miejsce kluczowe dla wyniku meczu zdarzenie. Sędzia Szymon Marciniak odgwizdał rzut karny po zagraniu ręką Wołodymira Kostevycha w polu karnym. Była to bardzo kontrowersyjna decyzja, gdyż Ukrainiec zupełnie przypadkowo ją trącił i zdecydowana większość sędziów puściłaby dalej grę. Z jedenastu metrów nie pomylił się Michał Kucharczyk i zapewnił Legii ważne trzy punkty.
Legia Warszawa – Lech Poznań 2:1 (1:0)
1:0 Vesović 3′
1:1 Gytkjaer 62′
2:1 Kucharczyk 86′-k.
