Lechia Gdańsk pokonała w piątkowym spotkaniu 18. kolejki Lotto Ekstraklasy Śląsk Wrocław 3:1. Bramki dla gospodarzy zdobyli Marco oraz Flavio Paixao, honorowe trafienie dla wrocławian było autorstwa Łukasza Madeja.
Spotkanie w mroźnym Gdańsku rozpoczął Jakub Kosecki, który w 5. minucie ładnie próbował zaskoczyć Dusana Kuciaka w bramce gospodarzy, ten jednak wykazał się świetnym refleksem i obronił uderzenie z woleja. Co ciekawe to wrocławianie przeważali na początku spotkania, Lechia co najwyżej próbowała gry skrzydłami, ale zupełnie jej to nie wychodziło. W 14. minucie Marco Paixao próbował przelobować stojącego w bramce Śląska Jakuba Słowika, ale próba także nieudana. Minutę później było już naprawdę blisko trafienia, Sławomir Peszko wrzucił futbolówkę w pole karne, głową uderzył Marco Paixao i instynktownie wybił Słowik, Flavio biegł by dobić piłkę, ale nie zdążył. Kiedy Lechia właśnie przejmowała inicjatywę na murawie sędzia Szymon Marciniak podyktował jedenastkę dla Śląska, wszystko przez zagranie ręką Wawrzyniaka w polu karnym. Do piłki podszedł Marcin Robak i genialnie wyczuł go Kuciak, który obronił karnego.
Po karnym obie ekipy jakby przysnęły i dopiero w 35. minucie ponownie zaatakowali Biało-Zieloni, Marco Paixao przypadkowo zostawił piłkę swojemu bratu – Flavio, ale fantastycznie w bramce zachował się Jakub Słowik, który odbił strzał z ok. 16 metrów. W 40. minucie wreszcie zobaczyliśmy pierwsze trafienie na Stadionie Energa, gola na 1:0 zdobył Marco Paixao. Peszko dośrodkował z rzutu wolnego, Celeban źle krył Marco Paixao i Portugalczyk głową uderzył w kierunku dalszego słupka. Słowik nie był w stanie sięgnąć piłki i Lechia prowadziła tuż przed końcem pierwszej połowy. Tak też zakończyła się pierwsza część spotkania.
Drugie 45 minut ponownie lepiej rozpoczęli wrocławianie, w 47. minucie minimalnie nad poprzeczką strzał rogalem autorstwa Michała Chrapka. W 53. minucie arbiter zdecydował się na podyktowanie kolejnego karnego, tym razem dla gospodarzy. Piotr Celeban dotknął piłkę ręką przy wślizgu. Do futbolówki podszedł Flavio Paixao i po jego uderzeniu piłka poleciała w środek bramki, Słowik zaś rzucił się w prawo i Biało-Zieloni prowadzili już 2:0. Śląsk z biegiem czasu coraz mniej wierzył w odwrócenie wyniku, dopiero w 71. minucie dogranie Koseckiego przepuścił Vacek, a Sito Riera potężnie uderzył, ale trafił w poprzeczkę. Dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem Lechia prowadziła już 3:0, kolejne trafienie zdobył Marco Paixao. Bracia nie mili tego wieczoru litości dla swojej byłej drużyny. Bramka padła w dodatku po dużym błędzie piłkarzy Śląska, tuż po nim z piłką w pole karne wpadł Flavio i wyłożył ją Marco. Takiej szansy snajper Lechii nie marnuje i było 3:0.
Nie minęła minuta i bramkę honorową dla gości zdobył Łukasz Madej, Lechia prowadząca wysoko mocno się rozluźniła i było to widoczne przy tym golu. Dośrodkowanie z prawej strony, piłka po strzale Robaka odbiła się od pleców obrońcy i dotarła pod nogi Madeja. Rezerwowy płasko uderzył, Kuciak popełnił błąd i było 3:1. Do końca to jednak Lechia w pełni kontrolowała wydarzenia na boisku i to dało im 3 punkty oraz wygraną 3:1 nad Śląskiem Wrocław.