Sandecja Nowy Sącz pokonała 2:1 Pogoń Szczecin w ramach 7. kolejki Lotto Ekstraklasy. Beniaminek zaczął strzelać dopiero w drugiej połowie, a oba trafienia należały do Aleksandara Kolewa. Dla Portowców trafił Dariusz Formella.
Szóste spotkanie 7. kolejki Lotto Ekstraklasy lepiej rozpoczęli gospodarze, ich duża przewaga nie przekładała się jednak na sytuacje podbramkowe. Wysokie tętno bramkarz Pogoni miał dopiero w 15. minucie kiedy to rzut wolny mieli gospodarze. Tomasz Brzyski huknął zza pola karnego omijając przy tym mur i piłka minimalnie minęła słupek bramki Portowców. W 21. minucie szczecinianie mieli pierwszą okazję na gola w tym spotkaniu i od razu zamienili to na prowadzenie. Bramkę dla gości zdobył Dariusz Formella. Akcję zainicjował Ricardo Nunes, który dograł w pole karne do Dariusza Formelli, a ten z strzałem z powietrza wpakował piłkę do bramki strzeżonej przez Michała Gliwę. Po objęciu prowadzenia Pogoń przejęła inicjatywę na murawie i pachniało kolejnymi bramkami dla podopiecznych Macieja Skorży. W 27. minucie ogromne zamieszanie w polu karnym Portowców, po wrzutce od Tomasza Brzyskiego z futbolówką najpierw minął się Łukasz Załuska i żaden z obrońców nie potrafił wybić piłki na uwolnienie. Ostatecznie jednak golkiper gości wrócił się i złapał piłkę. Kilkanaście minut przed końcem pierwszej połowy to Sandecja wracała do gry, teraz to oni dyktowali warunki na boisku. W 37. minucie Dariusz Formella ładnie przymierzył zza pola karnego ale tym razem na posterunku był Michał Gliwa. Cztery minuty przed końcem pierwszej części gry próbował jeszcze Ricardo Nunes, to było jednak za mało na golkipera gospodarzy. Doliczony czas gry to trzy okazje bramkowe, czyli więcej niż w 45 poprzednich minutach. Najpierw Dariusz Formella strzelił na bramkę Gliwy, ale zrobił to tak że wyszło z tego podanie, niestety dla gości Adam Frączczak nie zdołał dojść do piłki. Minutę później mogło być wyrównanie, z linii pola karnego uderzał Aleksander Kolew, strzał spokojnie obronił Załuska. W ostatniej akcji pierwszej połowy Pogoń naprawdę powinna podwyższyć prowadzenie na 2:0, fatalnie zachował się jednak Jakub Piotrowski, który nie dość że źle przyjął sobie piłkę to jeszcze się przewrócił, na piłkę niepilnowany czekał Frączczak, ale się nie doczekał.
Drugą połowę spokojnie rozpoczęły obie ekipy, na kontrataki czekał beniaminek i spokojnie dawał rozgrywać piłkę Portowcom. W 49. minucie Aleksandar Kolew domagał się jedenastki po zagraniu ręką w polu karnym przez jednego z zawodników Pogoni, arbiter nie widział tu jednak przewinienia. Kilka minut później Kolew zemścił się i sam wymierzył “sprawiedliwość”, to właśnie on zdobył bramkę wyrównującą dla Sandecji. Na początku wydawało się że nic z tego nie wyjdzie, po zagraniu Tomasza Brzyskiego, które było mocno nieudane futbolówka trafiła jednak do Aleksandara Kolewa, a ten petardą pod poprzeczkę zamienił to na bramkę na 1:1. W 63. minucie powinno być prowadzenie dla Sandecji, po dograniu od Bartłomieja Dudzica z kilku metrów pomylił się Aleksandar Kolew. Cztery minuty później odpowiedział Adam Gyurcso, futbolówka po jego mocnym strzale powędrowała jedynie w boczną siatkę. W 75. minucie nowosądeczanie wyszli na prowadzenie, a na listę strzelców ponownie wpisał się Aleksandar Kolew. Z prawego skrzydła genialnie dośrodkował Lukas Kuban, Kolew bardzo wysoko wyskoczył do tej wrzutki i świetnym strzałem głową trafił do siatki gości. W 86. minucie bliski zakończenia tego meczu był Adam Frączczak, zawodnik Pogoni prawie trafił do własnej bramki, zabrakło naprawdę niewiele. Ostatecznie szczelna defensywa gospodarzy w drugiej połowie dała trzy punkty Sandecji i potwierdziło się to, że Sandecja strzelająca, to Sandecja zwycięska.