Lech Poznań pokonał Bruk-Bet Termalikę Niecieczę 3:1 w niedzielnym spotkaniu szóstej kolejki Lotto Ekstraklasy. Po pierwszej, bezbarwnej połowie mieliśmy ciekawą, drugą część meczu.
Lechici mocno przycisnęli już od pierwszego gwizdka, chcieli szybko objąć prowadzenie ale długo im to nie wychodziło. W 13. minucie było blisko dobrej akcji Kolejorza, Radosław Majewski dograł piłkę w pole karne gdzie czekał na nią Christian Gytkjaer ale podanie było zbyt mocne. W 26. minucie centrostrzał w wykonaniu Bruk-Betu, szczęśliwie dla gości Matus Putnocky zdołał wybić futbolówkę. Siedem minut później wreszcie coś zaczęło się dziać w Niecieczy, Majewski spróbował strzału z dystansu, Jan Mucha spokojnie złapał piłkę lecącą prosto w niego. W 44. minucie mieliśmy pierwsze trafienie, bramkę dla Lecha Poznań zdobył Christian Gytkjaer. Akcja rozpoczęła się od dogrania Macieja Makuszewskiego do Roberta Gumnego, który wrzucił na piąty metr. Tam dobrze ustawiony był Duńczyk, który zamienił to na bramkę. Lechici do końca i tak nudnej pierwszej połowy nie pozwalali na zbyt wiele Słoniom, ale to właśnie gospodarze mieli szansę w ostatniej akcji pierwszej części gry. Po centrze w pole karne Bartosz Śpiączka uderzył futbolówkę głową, a ta trafiła w słupek bramki Matusa Putnockiego. Mecz przez długą część był bezbarwny ale gol w końcówce dawał nadzieje na ciekawe widowisko.
Niecieczanie odważnie rozpoczęli drugą połowę, próbowali zaatakować Lecha wysokim pressingiem ale niestety dla gospodarzy nie trwało to długo. Po kilku minutach Kolejorz ponownie wrócił do swojej pewnej gry i kontrolował wydarzenia na murawie. W 51. minucie goście wyprowadzili całkiem ładną kontrę, po niezbyt udanym wrzucie z autu w wykonaniu Patryka Fryca Lechici ruszyli do ataku. Radosław Majewski ostatecznie trafił wprost w Jana Muchę stojącego w bramce Bruk-Betu Termaliki. Cztery minuty później musiało być 2:0 ale fatalnie pomylił się Mario Situm. Dogrywał do niego dobrze wyglądający w ostatnich minutach Majewski. W 61. minucie bramkę zdobył zawodnik Bruk-Betu… szkoda że była to bramka samobójcza. Maciej Makuszewski dostał się po prawym skrzydle w okolice pola karnego po czym mocno wstrzelił futbolówkę, Artem Putiwcew chcąc uratować sytuację wślizgiem niefortunnie trafił do własnej siatki. Druga bramka dla gości tylko osłabiła widowisko w Niecieczy, teraz była to gra do jednej bramki. W 68. minucie do piłki tuż przed polem karnym doszedł Abdul Aziz Tetteh, jego sprytny strzał po ziemi w stylu Toniego Kroosa trafił w nogi obrońców. W 71. minucie powinno być 3:0 po dograniu od Macieja Makuszewskiego ale żaden z zawodników Lecha nie zdołał przeciąć piłki dogranej w pole karne. Sześć minut później wreszcie ciekawa akcja w wykonaniu Słoni, Łukasz Piątek dograł z rogu po czym futbolówkę przedłużył Vladislavs Gutkovskis, z kilku metrów fatalnie pomylił się jednak Samuel Stefanik. W 83. minucie mieliśmy jeszcze nadzieję na ciekawą końcówkę spotkania bowiem gola kontaktowego zdobyli gospodarze. Tym razem po raz kolejny była to jednak bramka samobójcza, do własnej siatki trafił Lasse Nielsen. Po strzale Martina Mikovicia piłka odbiła się od Nielsena i wpadła do siatki bramki Lecha Poznań.
Nadzieja umarła po czterech minutach, w 87. minucie gwóźdź do trumny Bruk-Betu wbił Radosław Majewski trafieniem na 3:1. Po dośrodkowaniu z prawej strony Nicklasa Barkrotha pomocnik Kolejorza głową trafił do bramki Jana Muchy. Bramka numer cztery była ostatnią ciekawą akcją tego spotkania w Niecieczy, Lech mimo problemów w pierwszej połowie pewnie pokonał Bruk-Bet Termalikę Niecieczę 3:1.