Piast Gliwice w dobrym stylu pokonał Śląsk Wrocław w pierwszym sobotnim meczu Lotto Ekstraklasy. Gospodarze mieli mecz pod kontrolą przez praktycznie cały czas, goście po stracie drugiej bramki nie potrafili już zagrozić bramce strzeżonej przez Jakuba Szmatułę.
Oba zespoły mimo walki o utrzymanie spotkanie zaczęły dość spokojnie, piłka krążyła głównie w środkowej strefie boiska. Gospodarze od początku przeważali jeżeli chodzi o posiadanie piłki, częściej stwarzali sobie też sytuacje. Pierwszy ciekawy strzał oddali jednak wrocławianie, w 7. minucie po kontrze i podaniu Kamila Bilińskiego do Kamila Dankowskiego, ten drugi uderzył celnie, ale świetnie w bramce spisał się Jakub Szmatuła. W 21. minucie z większego posiadania wynikła pierwsza groźna akcja Piasta, Gerard Badia spróbował strzału z kilkunastu metrów, piłkę odbił jeszcze Łukasz Sekulski, ale znów bramkarz zachował się wzorowo. Trzy minuty później kolejna szansa dla gości, ale fatalnie uderzył Robert Pich. W 38. minucie gliwiczanie wyszli na prowadzenie. Akcja zaczęła się od Łukasza Sekulskiego, który idealnie zgrał piłkę do Radosława Murawskiego a ten oddał strzał zza pola karnego, po którym lokalni kibice mogli bić brawa. W ostatniej akcji pierwszej połowy ładnie strzelił jeszcze Sasa Zivec, ale piłka minimalnie minęła słupek bramki strzeżonej przez Dominika Budzyńskiego.
Pierwszą część gry zakończył strzał Zivca a drugą rozpoczął – strzał Zivca. Słoweniec znów z dystansu, ponownie blisko ale niecelnie. Trzy minuty po wznowieniu gry ładnie obrońcami Piasta zakręcił Ryota Morioka, strzał z linii pola karnego nie był już jednak tak dobry i pewnie złapał futbolówkę Jakub Szmatuła. Minutę później akcja przeniosła się ponownie pod bramkę Śląska, po celnej wrzutce w pole karne nieczysto główkował Łukasz Sekulski, mimo to było blisko drugiej bramki dla gospodarzy. W 51. minucie szczęścia z dystansu spróbował Sito Riera, ale jego techniczny strzał wylądował obok bramki. Druga połowa od początku wyglądała lepiej niż pierwsza, być może Śląsk zobaczył gdzie spadnie jeżeli przegra to spotkanie. W 53. minucie znów Łukasz Sekulski z dystansu, ale ponownie dobrze w bramce Śląska zachował się Dominik Budzyński. W 58. minucie Piast podwyższył prowadzenie na 2:0, strzelcem gola był Sasa Zivec. 26-latek idealnie przymierzył z rzutu wolnego z około 20 metrów od bramki Śląska. W 62. minucie powinna być bramka kontaktowa dla wrocławian, ale to był dzień Jakuba Szmatuły, kolejna znakomita interwencja golkipera Piasta po strzale Kamila Bilińskiego. Siedem minut później kolejna akcja gospodarzy, tym razem dobrze spisał się Budzyński w bramce gości. Piast praktycznie nie schodził z połowy Śląska, a podopieczni Jana Urbana nie mieli pomysłu na grę. W końcówce spotkania Piast przeszedł do głębokiej defensywy i liczył jedynie na kontrataki, Śląsk nadal jednak nie potrafił przebić się przez obronę drużyny z Gliwic. W doliczonym czasie gry gospodarze spróbowali jeszcze zagrozić bramce Śląska, Denis Gojko skutecznie wyprowadził akcję po czym podał do Michała Masłowskiego, ale jego strzał dobrze obronił Budzyński.
Ostatecznie Piast Gliwice pokonał Śląsk Wrocław 2:0 i wspiął się wysoko w tabeli, z ostatniego na 3 miejsce w grupie spadkowej. Śląsk zaś może po tej kolejce zajmować nawet przedostatnią lokatę. To tylko pokazuje jak interesująca będzie walka o utrzymanie w Lotto Ekstraklasie na kolejny sezon. W następnej kolejce wrocławianie powalczą o punkty z Ruchem Chorzów, a Piast zagra z Zagłębiem Lubin.
Piast Gliwice – Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)
Bramki: Radosław Murawski 38′, Sasa Zivec 58′.
Żółte kartki: Śląsk: Ostoja Stjepanović, Adam Kokoszka, Mariusz Pawelec.
Składy:
Piast: Jakub Szmatuła – Marcin Pietrowski, Aleksandar Sedlar, Hebert Silva Santos, Adam Mójta – Gerard Badia (86. Denis Gojko), Uros Korun, Radosław Murawski, Sasza Żivec- Maciej Jankowski (86. Michał Masłowski), Łukasz Sekulski (54. Michal Papadopulos).
Śląsk: Dominik Budzyński – Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Adam Kokoszka (66. Augusto), Mateusz Lewandowski (46. Łukasz Madej) – Kamil Dankowski, Sito Riera, Aleksandar Kovaceivić, Ostoja Stjepanović (46. Ryota Morioka), Robert Pich – Kamil Biliński.