W Gdyni byliśmy świadkami naprawdę dobrego widowiska. Pogoń dwukrotnie wychodziła na prowadzenie i to właśnie goście wywożą trzy punkty. Portowcy zwyciężyli 3:2, a do siatki trafili dwukrotnie Adam Buksa i raz Spas Delew. Dla gospodarzy bramki zdobyli Michał Janota i Luka Zarandia.
W ramach 10. kolejki LOTTO Ekstraklasy zmierzyły się ze sobą Arka Gdynia i Pogoń Szczecin. Oba zespoły dzielił ledwie punkt w tabeli, więc zapowiadało się wyrównane spotkanie. I takie też, rzeczywiście było, chociaż mało kto chyba się spodziewał, że będzie to tak dobre widowisko.
W pierwszych minutach to Pogoń przeważała, utrzymując się spokojnie przy piłce. Portowcy stworzyli sobie kilka sytuacji, zmuszając Arkę do ofiarnej obrony. Wreszcie w 17. minucie dopięli swego. Adam Buksa uderzył płasko zza pola karnego i piłka wpadła do siatki tuż przy słupku. Arka wydawała się zdecydowanie gorzej dysponowana, jednak ich właściwie pierwsza odważniejsza akcja od razu zakończyła się sukcesem. Jankowski był faulowany w polu karnym i sędzia musiał podyktować jedenastkę. Do piłki podszedł Michał Janota i pewnie wyrównał wynik spotkania.
Pogoń była zdecydowanie lepsza w pierwszej połowie, jednak kolejny raz mogliśmy się przekonać, że football nie jest sprawiedliwy. W 35. minucie Mateusz Młyński świetnie podał do Luka Zarandii, a ten w sytuacji sam na sam wyprowadził Arkę na prowadzenie. Gdynianie zaczęli wtedy grać lepiej i wreszcie potrafili wymienić kilka podań.
Portowcy wyszli na drugą połowę z wyraźnym nastawieniem szybkiego odrobienia strat. Już parę minut później groźnie uderzył Zarandia, jednak trafił jedynie w poprzeczkę. W 57. minucie Adam Buksa ładnie uderzył niemalże w samo okienko i mieliśmy już 2:2. Portowcy poszli za ciosem i już chwilę później ponownie wyszli na prowadzenie. Po rzucie wolnym piłka odbiła się od słupka i dopadł do niej Spas Delew, który z bliska zdobył decydującą bramkę. Obie drużyny próbowały jeszcze zmienić rezultat, ale brakowało decyzji lub po prostu szczęścia.