Wisła Płock, drużyna który do tej pory nie wygrała ani jednego meczu w lidze, wygrywa z mistrzami Polski 4:1, grając na wyjeździe.
Piłkarzom warszawskiej Legii od pierwszych minut nie wychodziło dosłownie nic. Prosto tracili piłkę, nie potrafili stworzyć żadnej groźnej sytuacji. Kompletnie inaczej wyglądali zawodnicy z Płocka. Od samego początku wiedzieli o co grają i jak to zdobyć. Już w 11. minucie Ricardinho wykorzystał błąd defensywy i zdobył pierwszą bramkę. Legioniści nie potrafili w odpowiedzieć, brakowało jakiegokolwiek pomysłu na grę. Dobrze zachował się z kolei były Legionista, czyli Dominik Furman. W 40. minucie pięknie przymierzył z rzutu wolnego i na tablicy wyników zobaczyliśmy 2:0.
Drugą połowa nie różniła się zbytnio od pierwszej. Legia była dłużej przy piłce, ale w żaden sposób nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Za to w 49. minucie Ricardinho dopadł do piłki odbitej przez Malarza i strzelił swoją drugą bramkę w tym spotkaniu. W 62. minucie Inaki Astiz w nieprzepisowy sposób zatrzymał kontratak Wisły i zobaczył drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Jeszcze bardziej Legię pogrążył Nicolás Varela, który pewnie wykorzystał rzut karny, sprokurowany przez Mączyńskiego. W 83. minucie Carlos Lopez ładnie uderzył z rzutu wolnego i zdobył honorowe trafienie dla warszawiaków. Na tym skończyło się strzelanie przy Łazienkowskiej i Wiślacy wywożą ze stolicy trzy punkty oraz zdecydowanie poprawiają swój bilans bramkowy.
