Wisła Płock dzisiejszego popołudnia wygrała na wyjeździe z Arką Gdynia 1:0. Jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył Arkadiusz Reca.
Początek tego spotkania należał do zespołu gości, który zdecydowanie dłużej utrzymywał się przy piłce, co chwila wychodząc z nią na połowę rywali. Osiem minut po rozpoczęciu gry indywidualną akcją popisał się Giorgi Merebashvili. Gruzin minął czterech rywali i gdy już znalazł się w polu karnym, zahaczony przez jednego z nich, runął na ziemię. Sędzia w tej sytuacji nie zdecydował się jednak wskazać na jedenasty metr.
Nafciarze dopięli swego w szesnastej minucie, kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu wolnego futbolówka została zagrana na szesnasty metr, gdzie ustawiony już był Arkadiusz Reca. Ten długo się nie zastanawiając, oddał bardzo mocne uderzenie między nogami jednego z defensorów przeciwnej drużyny. Rezultat uległ zmianie.
Piłkarze w żółto-niebieskich strojach zmuszeni więc byli do odrabiania strat i w pewnej chwili to oni przejęli inicjatywę. W dwudziestej piątej minucie stworzyli sobie dogodną sytuację do tego, by doprowadzić do remisu. Yannick Kakoko z głębi pola dośrodkował w pole karne, a tam idealnie odnalazł się Adam Marcjanik. Jego uderzenie zatrzymał dopiero bramkarz, Mateusz Kryczka.
Wyżej wspomniana sytuacja mogła się zemścić niespełna pięć minut później, kiedy to Giorgi Merebaszwili z prawej strony płasko dograł w stronę Jose Kante. Groźne uderzenie zatrzymał jednak Pavels Steinbors, popisując się swoim refleksem. Płocczanie się jednak tym nie zniechęcili i w doliczonym czasie pierwszej połowy znowu stanęli przed szansą na podwyższenie wyniku. Z rzutu rożnego dośrodkowywał wszechobecny dzisiaj Dominik Furman, a strzelał Piotr Wlazło. Piłkę z linii bramkowej wybił jednak Miroslav Bożok.
Tuż po przerwie obraz gry niewiele nam się zmienił. W czterdziestej ósmej minucie wynik ponownie powinien ulec zmianie. Arkadiusz Reca znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali, lecz w tej sytuacji fatalnie przestrzelił. Pavels Steinbors do interwencji zmuszony został jednak kilka chwil później, sparowując na bok strzał oddany przez Damiana Byrtka.
Sytuacja na gdyńskim stadionie z minuty na minutę robiła się coraz bardziej napięta. W pięćdziesiątej szóstej minucie bohater tegorocznego finału Pucharu Polski, Rafał Siemaszko, przegrywając starcie fizyczne, padł w polu karnym. Kibice, a także sam zawodnik, domagali się rzutu karnego, lecz arbiter w tej sytuacji pozostał nieubłagany. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego mieli już coraz mniej czasu na odrobienie strat.
W sześćdziesiątej siódmej minucie Jose Kante otrzymał fantastyczne podanie od Giorgiego Merebaszwiliego. Wyprzedził swoich przeciwników, po czym znalazł się już tylko przed bramkarzem. Pavel Steinbors w tej sytuacji dostał w twarz, ale koniec końców wciąż utrzymywał swój zespół przy życiu. Gra została na moment przerwana.
Arka chwilę później miała stworzyła sobie okazję na wagę punktu. Tadeusz Socha wystawił piłkę Dariuszowi Formelli, a ten trafił prosto w Roberta Szymańskiego i wynik już do końca spotkania nie uległ zmianie. Warto odnotować, że gospodarze do szatni tuż po końcowym gwizdku schodzili w dziesiątkę po tym, w konsekwencji tego, że dziewięćdziesiątej minucie Adam Marcjanik obejrzał drugą w tym spotkaniu żółtą kartkę.
Arka Gdynia – Wisła Płock 0:1 (0:1)
Gole: A. Reca 15′