Jagiellonia Białystok przegrała z Miedzią Legnica 3-2 po jednym z najlepszych dotychczasowych spotkań sezonu Lotto Ekstraklasy. Bramki dla gospodarzy zdobyli Roman Bezjak i Taras Romanczuk, dla gości zaś trafiali dwukrotnie Petteri Forsell oraz w końcówce Rafał Augustyniak.
Prawdziwe granie rozpoczęło się w 13. minucie spotkania, kiedy to po doskonałej centrze Jakuba Wójcickiego głową strzelał Mile Savković. Piłka minęła jednak słupek o pół metra i Jagiellonia nie mogła cieszyć się z prowadzenia. W 24. minucie jeszcze bliżej bramki byli gospodarze, po dynamicznej akcji i dośrodkowaniu Novikovasa, piłka trafiła pod nogi Martina Pospisila. Ten uderzył w słupek. Trzy minuty później wreszcie akcja Miedzi Legnica, sam na sam z Kelemenem wyszedł z piłką Piasecki. Bramkarz Jagiellonii wyszedł przed pole karne, czym uratował swój zespół przed stratą gola. W 39. minucie Jaga miała wielką okazję po rzucie wolnym, ze stałego fragmentu gry strzelał Bezjak, piłka przeleciała ponownie powędrowała minimalnie nad poprzeczką bramki Miedzi. Pierwsza połowa mogła się podobać, ale był to wierzchołek góry lodowej tego, co czekało nas w drugiej części gry.
Po nudnym kwadransie rozpoczęła się prawdziwa burza goli w Białymstoku, w 66. minucie rozpoczął ją bramką dla Jagi Roman Bezjak. Akcję rozpoczęło doskonałe podanie Novikovasa, który wykazał się stalowymi nerwami. Piłka doszła do Bezjaka, który nie miał problemów by pokonać Kanibołockiego. Bramkarz Miedzi ustawił się katastrofalnie.
Po bramce otwierającej wynik szybko odpowiedzieli goście z Legnicy, już w 73. minucie mieliśmy remis za sprawą fińskiej akcji piłkarzy Miedzi. Petteri Forsell dostał piłkę pod polem karnym od Henrika Ojamy i huknął lewą nogą! Kelemen był tu bezradny. W 73. minucie ponownie zaatakowali gospodarze i po rzucie i wrzutce Guilherme, głową strzelał Kwiecień, jednak piłka trafiła wprost w ręce Kanibołockiego. W 80. minucie meczu ponownie prowadzili białostoczanie, dwójkowa akcja piłkarzy Jagiellonii, którzy przeszli z piłką obok pięciu obrońców Miedzi. Romanczuk prostym strzałem przelobował Kanibołockiego, zdecydowanie najsłabszego aktora niedzielnego widowiska i było 2-1.
Nie minęły nawet dwie minuty i ponownie mieliśmy remis, znów na listę strzelców wpisał się Petteri Forsell. Paweł Zieliński wrzucił piłkę w pole karne i po doskonałym zgraniu Piaseckiego do Forsella, ten wyrównał wynik meczu. Miedź pokazała jednak niesamowitą energię oraz charakter i remis z drużyną z czołówki na wyjeździe nie wystarczał im do zadowolenia, ruszyli po więcej. W 87. minucie Miedzianka prowadziła z Jagiellonią już 3-2, a finalnego gola strzelił Rafał Augustyniak. Artur Pikk rozpaczliwie posłał piłkę w pole karne rywala, tam był dobrze ustawiony Augustyniak i pokonał Kelemena dając swojej ekipie trzy punkty w tym pojedynku!