Zagłębie Lubin wygrało 2:0 ze Śląskiem Wrocław w spotkaniu 34. kolejki LOTTO Ekstraklasy. Komplet punktów zdobytych przez Miedziowych oznacza dla nich już pewne utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Mecz od samego początku toczył się pod dyktando gospodarzy. Miedziowi po raz pierwszy bramce rywali zagrozili w 10. minucie spotkania. Filip Starzyński będąc z prawej strony pola karnego odegrał futbolówkę na szesnasty metr do niepilnowanego Arkadiusza Woźniaka. Ten jednak minimalnie chybił.
Trzy minuty później to zawodnicy Śląska odpowiedzieli bardzo dobrą sytuacją. Robert Pich podał do Morioki, a ten zdecydował się na bezpośredni strzał z woleja. Piłka jednak nieznacznie minęła prawy słupek bramki Polacka.
W 15. minucie nie pomylił się za to Filip Starzyński. Playmaker Miedziowych zdecydował się na bezpośrednie uderzenie z rzutu wolnego. Piłka przeleciała nad murem i po chwili zatrzepotała w siatce.
W 25. minucie Janoszka będąc na skraju pola karnego bardzo dobrze przepuścił piłkę, a ta trafiła pod nogi Łukasza Piątka. Pomocnik zdecydował się na uderzenie z pierwszej piłki, ale na posterunku był Mariusz Pawełek, który wybronił strzał.
W kolejnych minutach tempo gry nieco spadło i kolejną groźną sytuację oglądaliśmy dopiero w 41. minucie. Martin Nespor otrzymał świetne podanie w wyniku czego wyszedł sam na sam z golkiperem Śląska. Napastnik Miedziowych minął Mariusza Pawełka, miał przed sobą tylko pustą bramkę i….zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, a gdy w końcu uderzył futbolówkę z bramki wybił wracający do obrony Mariusz Pawelec.
W drugiej części meczu obraz gry nie uległ zmianie. Nadal to podopieczni Piotra Stokowca mieli przewagę i dyktowali tempo spotkania. W 53. minucie lubinianie szybko rozegrali rzutu wolny. Posłali piłkę na osiemnasty metr, gdzie szczęścia z dystansu spróbował Łukasz Piątek. Futbolówka jednak zatrzymała się na poprzeczce. Minutę później znów ten sam zawodnik oddał strzał ze znacznej odległości. I tym razem piłka trafiła w słupek. Jednak wróciła do gry wprost pod nogi…strzelającego, a ten ze spokojem wpakował ją do siatki.
W 62. minucie bliski podwyższenia stanu rywalizacji był Filip Starzyński, ale tym razem uderzenie z rzutu wolnego “polskiego Figo” wybronił Mariusz Pawełek.
W doliczonym czasie gry zrobiło się nerwowo na boisku w Lubinie. Sito Riera kopnał będącego bez piłki Buksę, za co sędzia wywalił go z placu gry.
Do końca meczu wynik spotkania nie uległ zmianie choć Miedziowi mieli jeszcze jedną bardzo dobrą sytuację, ale drużyną Śląska po raz kolejny uratowała poprzeczka. Podopieczni Piotra Stokowca dzięki kompletowi punktów zapewnili sobie utrzymanie w LOTTO Ekstraklasie.