Nie ma nic powszechniejszego niż ludzie utalentowani nieodnoszący sukcesów – mówi Marcin Krzywicki, napastnik Dolcanu Ząbki. Zapraszamy do zapoznania się z rozmową, której udzielił nam król Twittera i pierwszoligowych boisk.
Bartek Paradowski: Grałeś już w wielu klubach w swojej karierze. Z którego z nich masz najlepsze wspomnienia?
Marcin Krzywicki: Temat rzeka. W Zawiszy jak kopnąłem mocniej piłkę, to mogłem trafić w swoje okna w bloku. Do Serocka dojeżdżałem busem od razu po pracy. Budziłem się ze zmęczenia dopiero w szatni. W Victorii Koronowo stadion obok więzienia piłka na poważnie i pierwsze pieniądze. W Janikowie była bieda, ale strzelałem dużo bramek. W Radzionkowie ledwo się mieściłem w szatni, ale fajnie wspominam tam pobyt. W Wiśle Płock świetna atmosfera. A w Cracovii była Ekstraklasa i mecz z Bełchatowem.
Książki można pisać…
Jesteście na szczycie tabeli. Awans Dolcanu do Ekstraklasy w tym sezonie jest bardzo realny?
Oczywiście. Mamy takiego trenera, który nie lubi być drugi. Może drugie miejsce by przeżył, ale trzeciego już nam nie wybaczy. Znamy swoją wartość i wiemy, że stać nas na wiele.
W ostatnich ligowych spotkaniach popisujesz się skutecznością. Uważasz, że zimą mógłbyś wzmocnić jakiś klub z Ekstraklasy?
Chętnie wzmocnię nawet dzisiaj (śmiech). Rzeczywiście ostatnio dysponuję dobrą skutecznością i mam nadzieje, że będzie trwać jak najdłużej. Czas rozliczeń nastąpi w przerwie zimowej.
Większość ludzi kojarzy Cię bardziej z Twittera niż z bycia piłkarzem. Nie jest to dla Ciebie denerwujące?
Nie przesadzaj. W ostatnich dwóch tygodniach idzie to w parze (śmiech). Mnie mało rzeczy ogólnie denerwuje. Nie przywiązuję do tego wagi.
Skąd wziął się pomysł na prowadzenie Twittera w tak humorystycznym stylu?
Twitter jest odzwierciedleniem mojego charakteru. Wszystko staram się obracać w żart. Może to być czasami denerwujące, ale to już nie mój problem.
Wiele osób uważało Cię za większy talent od Roberta Lewandowskiego. Co wpłynęło na to, że nie udało Ci się zrobić takiej kariery jak „Lewy“?
Więcej szczęścia i lepszy manager (śmiech). Myślę, że teraz nie ma to żadnego znaczenia. Dzisiaj Lewy strzela Wolfsburgowi pięciopak w dziewięć minut, a ja mogę jedynie strzelić sześciopak przed telewizorem, oglądając jego mecze (śmiech).
W 2008 roku dostałeś powołanie do kadry od Leo Beenhakkera. Jak wtedy zareagowałeś?
Ogromne zaskoczenie i super uczucie. Gdy chłopak cały wiek juniora trenuje na żwirze, piachu i wraca do domu po treningu, jakby stępował po polu minowym, to taka wiadomość sprawia, że warto było się tak poświęcać. Ktoś za chwilę na dole w komentarzu będzie mnie hejtował a w rzeczywistości chciałby być na moim miejscu. Inną sprawą jest wykorzystanie takiej szansy…
Będąc w takiej formie jak teraz, liczysz po cichu na powołanie od Adama Nawałki?
Pomidor.
W Ząbkach masz zamiar komuś coś udowodnić?
Przede wszystkim nie chciałem sobie połamać tu ząbków (śmiech). Początek był słaby, ale chyba wszystko wraca na dobre tory…
Reprezentacja, ekstraklasa, a teraz pierwsza liga. Jesteś zadowolony ze swojej kariery?
Ambicje i poprzeczka z racji wzrostu była ustawiona o wiele wyżej. Czy będę zadowolony, zobaczymy, jak skończę biegać za piłką…
Mówiłeś kiedyś, że do krytyki trzeba podchodzić z dystansem, ale nie masz czasami momentów, że denerwujesz się, czytając głupoty na twój temat?
Wyrosłem już z tego. Krytykę przyjmuję od sztabu szkoleniowego. Odsyłam do wypowiedzi Marcina Różalskiego na temat hejterów (youtube); (śmiech).
Jesteś wysokim zawodnikiem. Czy gdybyś wiedział, że będziesz taki wysoki, nadal trenowałbyś piłkę nożną?
Gdybym wiedział. Nie przeszkadzają mi kompletnie warunki fizyczne. Wręcz są moim atutem. W rodzinie siatkówką zajmuje się siostra. Idzie jej lepiej niż mi w piłce.
Po spotkaniu z Arką Gdynią napisałeś na Facebooku, że znudziło Ci się już strzelanie goli. Może czas spróbować swoich sił na innej pozycji?
Głupie żarty. Radość po strzelonej bramce to jest najlepsze uczucie. Chyba że się strzela do swojej.
Jakich wskazówek możesz udzielić młodym zawodnikom, aby stać się zawodowym piłkarzem?
Nic na świecie nie zastąpi wytrwałości. Nie zastąpi jej talent. Nie ma nic powszechniejszego niż ludzie utalentowani nieodnoszący sukcesów…
Najpierw byłeś w Cracovii, potem w Wiśle Płock, a teraz jesteś w Dolcanie Ząbki. Mamy więc rozumieć, że transfer do Legii jest bardzo prawdopodobny?
Codziennie czekam aż Nikolic odejdzie. Spokojnie. Na razie bliżej mi jednak chyba do Drukarza Warszawa albo do „Enklavy” na Mazowieckiej (śmiech).
Obserwuj Marcina Krzywickiego na Twitterze: @Krzywy86
Zapraszamy na fanpage Marcina Krzywickiego
Obserwuj autora tekstu na Twitterze: @bartek99253