Robert Lewandowski strzelił dzisiaj swoją jubileuszową bramkę numer 200 i 201 na boiskach Bundesligi, wybrał na to najlepszy moment. Gol w klasyku, przeciwko swojemu byłemu klubowi i głównemu pretendentowi do mistrzostwa.
Moi rodzice żyli w czasach gdy na boiskach czarował Zbigniew Boniek, moi dziadkowie mieli przyjemność oglądać Kazimierza Deyne, wybranym trzecim piłkarzem na świecie, Włodzimierza Lubańskiego. Ja w czasach dzieciństwa łapałem się za głowę oglądając poczynania naszych piłkarzy. Nie mając nikogo takiego jak wyżej wymienieni Panowie, mój zachwyt dotyczył piłkarzy zagranicznych i zawsze zazdrościłem swojej rodzinie,że mieli w swoich czasach Panów Piłkarzy, których zazdrościli nam inni.
Pojawił się on, chłopak który wspinał się krok po kroku do góry. Najpierw zaznaczając swoją obecność w rodzimej lidze zostając królem strzelców i podjęcia decyzji o wyjeździe za granicę. Początki nie były łatwe, ustawiania Roberta na pozycji numer 10, marnowanie seryjnie okazji. Dziennikarze nadali Polakowi pseudonim Lewandoofski nazywając głupkiem. Robert krok po kroku wykręcał lepsze liczby, po kontuzji i późniejszym odejściu Bariossa, zasiadł za kierownicą i z pole position zaczął się jego marsz w górę. Po dwóch mistrzostwach Niemiec, pucharze i superpucharze jako król strzelców z nowym pseudonimem od dziennikarzy Lewantorski (tor-gol) przeniósł się do Bayernu Monachium. W nowej drużynie seryjnie zdobywa mistrzostwa kraju , demolując co roku resztę stawki.
Dzisiaj stała się rzecz wyjątkowa, Robert strzelił swoja jubileuszową bramkę numer 200 i 201 W Bundeslidze, co ważniejsze reprezentacyjny napastnik pobił rekord bramek strzelonych w klasykach. Wyprzedził Gerda Mullera zostając samodzielnym rekordzistą. Dziadziu byłbyś szczęśliwy , to za ten 74rok Panie Muller.