Też macie deja vu? Bo ja tak. Przegrany tytuł na własne życzenie to kalka z 2012 roku. Nie dziwi mnie to, bo jak Legia ma coś przegrać to to przegra ale dlaczego wszyscy udawali, że jest ok w czasie gdy pieprzyło się po całości? Tego do dziś nie mogę zrozumieć.
Jestem człowiekiem, do którego przemawiają symboliczne daty, pewne znaki czy sygnały. Oprócz fatalnej gry i gubienia punktów jak 3 lata temu takim czymś było dla mnie to zdjęcie z facebooka Arka Malarza:
(To zdjęcie ma w sobie coś mrocznego. Nie wiem jak Was ale widząc numer 2012 przeszedł mnie dreszcz…)
Z tego miejsca chciałbym odszczekać za to, co napisałem 9. lutego tego roku. Mój artykuł znajdziecie TUTAJ. W najczarniejszych snach nie pomyślałbym, że to co tam napisałem się nie spełni. Jest jednak dla mnie jedna okoliczność łagodząca – wtedy jeszcze Rado był w Legii. A to diametralnie zmieniało postać rzeczy, zmieniało ofensywę Mistrza. Jego obecność sprawiała, że Kucharczyk i Żyro byli skuteczniejsi a Duda bardziej kreatywny. No ale cóż. Odszczekuję:
hau hau hau hau
**** **** **** ****
To tyle tytułem wstępu. Oprócz braku Radovicia według mnie przyczyna porażki tkwi jeszcze w jednym elemencie. Jest nim bohater dzisiejszego felietonu, jednocześnie antybohater stolicy, do którego kierowane jest pytanie zawarte w tytule – pan trener Henning Berg.
Łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Możesz być dyktatorem jak van Gaal, katem jak Magath, dobrym wujkiem jak Ancelotti ale jedno jest pewne – jeżeli wyniki cię bronią i odnosisz sukcesy, nikt nie może mieć do ciebie pretensji. Bo to znaczy, że dobrze wykonujesz swoją robotę. Jednak gdy coś zawalisz automatycznie licz się z krytyką. Tymczasem nasz przybysz z Norwegii próbował wypracować własny styl prowadzenia drużyny. Jeżeli zdobyłby tytuł to ten tekst by nie powstał. Niestety to się nie udało, dlatego suchej nitki nie zostawię na Bergu (w myśl tezy postawionej na początku akapitu).
Quasi – dyktator wszystko wiedzący najlepiej – tak nazwałbym naszego trenera. Dyktator, bo za wszelką cenę chciał udowodnić, że jest jak swój mentor, sir Alex Ferguson. Zasada „nie ma graczy niezastąpionych” zaświtała mu w najgorszym momencie, bo na starcie nowej rundy, tuż przed meczem z Ajaxem. Wtedy właśnie Radović posadzony został na ławce. Gdyby tylko miał szansę występu… Who knows? Dyktator, bo rezygnował ostentacyjnie z usług najlepszego napastnika ligi uważając, że bez niego także sobie poradzi.
No a quasi, bo jak się zaczął palić grunt pod nogami to przypomniał sobie, że Orlando Sa to jedyny, który utrzyma Legię przy życiu. I to Portugalczyk z konfliktu Berg – Sa wyszedł z twarzą.
Chciałbym się jednak głównie skupić na kilku wypowiedziach trenera wicemistrzów Polski (Boże, jak to brzmi!?) z tego sezonu. Są to wypowiedzi po meczach, w których Legii nie szło.
Na pierwszy ogień – I mecz sezonu i porażka 0:1 ze spadkowiczem z Bełchatowa:
„Jestem bardzo zawiedziony tym wynikiem. (…) Mieliśmy dziś kilka szans, ale nie zamieniliśmy ich na gole. Rywale mieli zdecydowanie mniej okazji, ale strzelili gole. Przekonaliśmy się, że mecze wygrywa się po golach, a nie po okazjach do ich zdobycia. ” – no patrzcie, Eureka! O zwycięstwie decyduje liczba strzelonych goli, a nie okazji podbramkowych! To FIFA nie daje punktów za styl, nie nagradza za stwarzanie zagrożenia? Kurcze, dobrze, że ten Bełchatów przyjechał i przekonał, bo nigdy byśmy się nie dowiedzieli, że to gole dają 3 punkty.
Potyczka z Górnikiem, remis 1:1:
„Chcieliśmy wygrać dzisiejszy mecz. Zagraliśmy dobrze, mieliśmy swoje sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy.” – czyli już na pewno wiemy, że sytuacje podbramkowe nie dają wygranej. Ale teraz uwaga: „Był to o wiele lepszy mecz niż z Bełchatowem. Wówczas zagraliśmy źle i przegraliśmy, a dziś zagraliśmy dobrze. Drużyna Górnika miała ze dwie sytuacje, które mogła wykorzystać. Biorąc pod uwagę to co działo się na boisku, mogliśmy wygrać 3-1.” – z Bełchatowem graliśmy źle? Hmm, coś tu nie gra. Kolejna część tej wypowiedzi nie wymaga komentarza dlatego napiszę tylko: …
Part III – porażka z Podbeskidziem 1:2:
„To był trudny mecz, na ciężkim boisku. ” – Jan Urban 2.0… ale to nie koniec: „Nie byliśmy dziś w stanie zagrać lepiej. Normalnie nam się nie zdarza, żeby stracić dwa gole.” – no to najwyższy czas się było przyzwyczaić.
Kolejna wypo… zaraz zaraz! Czy on powiedział, że nie byli w stanie zagrać lepiej!? Kurwa serio!? Z Podbeskidziem!?…
Dalej, 5.10. porażka 1:3 w Gliwicach:
„Dlaczego ponownie przegrywamy po meczu w Lidze Europy. Na pewno ma na to wpływ krótki czas pomiędzy spotkaniami i maksymalny wysiłek, jaki piłkarze włożyli w mecz w Trabzonie.” – nie no Heniek co ty, mieliśmy przecież dwie równorzędne 11-stki, obie zajebiste zresztą!
Po bezbramkowym remisie z Ruchem, tuż przed fazą mistrzowską:
„Czasami można grać źle i wygrać, a czasami można grać bardzo dobrze i nie wygrać.” – Henningo Coelho się znalazł.
Po meczu z Lechem, tym z fazy mistrzowskiej: Przed ostatnią kolejką Berg narobił sobie wstydu przed wszystkimi:
„Jesteśmy rozczarowani tym, że przegraliśmy.” – nieee no co ty Heniek, jest jeszcze 6 meczów, nie czas rozpaczać!
“(…) powinniśmy zdobyć więcej goli.” – odkrycie na miarę amerykańskiego naukowca.
„Teraz przed nami kolejne mecze, w których będziemy musieli zagrać najlepiej, jak tylko potrafimy. (…) Teraz musimy pokazywać maksimum naszych możliwości.” – hehe, żartowałeś co nie?
Przed ostatnią kolejką Berg narobił sobie wstydu przed wszystkimi:
„Górnik dokonał wielu zmian w składzie – zamiast teoretycznie lepszych zawodników, na boisku pojawiła się młodzież, piłkarze, którzy dotychczas nie grali. Nie zagrali na 100%.” – Ryczkowski, Moneta, Bielik, Bartczak. Może taki Zawisza jest zawiedziony postawą Legii, która nie traktowała na serio meczów z drużynami teoretycznie słabszymi? Jeszcze co do Górnika, wisienka na torcie:
“W Anglii za takie coś na końcowym, decydującym etapie rozgrywek są kary”
Znalazłoby się jeszcze wiele wypowiedzi, w których Berg najzwyczajniej pierdoli od rzeczy. Dlatego nie chcę takiego trenera. Nie chcę pozera, który ma się za profesjonalistę, próbuje wdrażać zachodnie wzorce, a jednocześnie nie potrafi zdobyć mistrzostwa. I to w Polsce. Wstyd!
Ponadto nie chcę trenera, który nie potrafi słuchać opinii ludzi, wbrew pozorom bardzo ważnych: kibiców, dziennikarzy a przede wszystkim głosu szatni. Miał być jakościowy skok, a od wiosny jest ostry spadek na wielu płaszczyznach. Dlatego dziwi mnie, że trio Leśnodorski – Mioduski – Wandzel jeszcze trzyma Norwega przy Ł3.
Taki trener nic dobrego Legii nie przyniesie.
Choć… może za rok znowu odszczekam swoje słowa? Bardzo chciałbym się pomylić po raz drugi!